Maks Skrzeczkowski to znany na Lubelszczyźnie fotograf i fotoreporter. Od lat z uwagą przygląda się ukraińskiej codzienności, aspiracjom i zmaganiom. Kulisy konfliktu w Donbasie fotografował już trzy razy. Pod koniec kwietnia podjął decyzję, że odwiedzi Charków, jedno z miast najbardziej dotkniętego rosyjską agresją. Pojechał, by udokumentować, jak wygląda życie w w cieniu wojny.
Sprzątają ulice, demontują blachę ze spalonego targowiska, sadzą kwiaty, budują barykady. O życiu codziennym mieszkańców ostrzeliwanego przez Rosjan Charkowa pisze Maks Skrzeczkowski, fotograf z Kazimierza Dolnego, który pierwsze dni maja spędził w Ukrainie.
- Odprawiałem mszę i nagle usłyszałem huk nie z tej ziemi. Szyby w kościele zadrżały, ludzie krzyczeli. Padli na ziemię i zaczęli czołgać się w kierunku piwnicy - ks. Wojciech Stasiewicz opowiada, jak obecnie wygląda życie w pogrążonym wojną Charkowie.
Pracownicy polskiego konsulatu wsiedli w busa i ewakuowali się z Charkowa jeszcze przed wkroczeniem na Ukrainę wojsk rosyjskich. Nikt nie skontaktował się z pracującymi tam Polakami, o których dzięki systemowi Odyseusz nasze służby konsularne dokładnie wiedziały.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.