15 października zacznie działać połączenie kolejowe, dzięki któremu z Warszawy i Lublina, z przesiadką w Rawie Ruskiej, będzie można dojechać do Lwowa.
Piłkarki ręczne MKS-u FunFlooru po raz czwarty w tym sezonie pokonały Galiczankę. To zwycięstwo było jednak najbardziej okazałe, bo lublinianki wygrały u siebie różnicą dziewięciu goli.
W środę piłkarki ręczne MKS-u FunFlooru przedostatni raz w tych rozgrywkach zagrają u siebie. Lublinianki w hali Globus im. Tomasza Wójtowicza podejmą Galiczankę Lwów.
Przez cały rok, siedem dni w tygodniu, 24 godziny na dobę fotoreporterki i fotoreporterzy "Gazety Wyborczej" w słońcu, deszczu, śniegu odwiedzają miasta, miasteczka, wsie, a nawet przysiółki. W Polsce i poza jej granicami. Robią zdjęcia w wodzie, w powietrzu, pod ziemią. Zawsze są w centrum wydarzeń. Najlepsze i najciekawsze fotografie mogą państwo oglądać w 33 lokalnych serwisach "Gazety Wyborczej". Drukujemy je w wydaniu papierowym, które ukazuje się sześć razy w tygodniu, oraz publikujemy na bieżąco na stronach internetowych Wyborcza.pl w zakładce "serwisy lokalne". W tej galerii dzielimy się z Państwem najlepszymi kadrami z marca.
Jeszcze we wtorek dary z Lublina wyjechały do Czernihowa, 300-tysięcznego miasta, w którym Rosjanie strzelali do ludzi stojących w kolejce po chleb. - Dziękuję za to wszystko - mówi pracownik magazynu we Lwowie.
Lwów poprosił polskie miasta o pomoc w zabezpieczeniu zabytków. Potrzebuje gaśnic oraz waty mineralnej do ochrony witraży. Na ten apel odpowiedział też Lublin. Wkrótce planowana jest kolejna zbiórka.
- Miasto wygląda na opustoszałe. Od najazdu Rosji Putina na Ukrainę ze Lwowa w stronę granicy z Polską albo na wieś wyjechało co najmniej kilkanaście tysięcy kobiet z dziećmi - opowiada Andrzej Bołkun, szef portalu Leopolis.news ze Lwowa.
- Lwów wygląda normalnie, ludzie rano poszli do pracy. Jest zdenerwowanie, ale nie ma żadnego strachu, paniki. Jesteśmy nastawieni na walkę z wrogiem, nie ucieczkę za granicę - opowiada Andrzej Bołkun, redaktor naczelny portalu Leopolis.news ze Lwowa.
Monstrum zaatakowało nas o godz. 4 rano w drodze do Lwowa. Jak zahipnotyzowani, potulnie ustawialiśmy się w gigantycznej kolejce do jego paszczy. I to nie jest wakacyjna legenda. Potwór o nazwie "Przejście graniczne Hrebenne - Rawa Ruska" istnieje naprawdę.
Sytuacja ta jest bardzo niepokojąca, ponieważ nagromadzenie dużych ilości odpadów stałych może wywołać epidemię chorób zakaźnych - pisze do władz Lublina mer Lwowa. Na przyjęcie śmieci musiałby się zgodzić Główny Inspektorat Ochrony Środowiska
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.