Sławatycze to licząca niewiele ponad tysiąc mieszkańców wieś leżąca przy samej granicy z Białorusią. Sławę od lat przynoszą temu miejscu brodacze. Są to młodzi mężczyźni - najczęściej kawalerowie, którzy nakładają specjalne stroje i przez ostatnie trzy dni grudnia paradują po ulicach, żegnając stary rok. Sama nazwa pochodzi od bardzo długich bród z lnianego włókna. Są one symbolem długiego życia, zdobytego doświadczenia i bogactwa przeżyć. Elementem stroju jest także ręcznie wykonana maska oraz wysoka, blisko metrowa czapka, którą zdobią kwiaty i wstążki wykonane z bibuły. Brodacze zakładają również długi, odwrócony futrem, barani kożuch oraz słomiane buty. Brodacze zaczepiają przechodniów, ganiają dzieci i zatrzymują samochody. Ulubione żarty to: odwracanie wycieraczek samochodowych, siadanie na kolanach, chwilowa kradzież elementów garderoby i zaczepianie młodych kobiet. Panny są brane na tzw. chocki. Polega to na objęciu drewnianym kijem i podrzucaniu wybranki. Legenda głosi, że każda panna wzięta przez brodacza na chocki ma szansę na zamążpójście w przyszłym roku.
Wierni Kościoła prawosławnego obchodzą dziś jedno z dwunastu najważniejszych świąt w roku liturgicznym - Święto Chrztu Pańskiego. Zgodnie z tradycją w Sławatyczach leżących przy granicy polsko-białoruskiej, na rzece Bug, odbyło się Wielkie Poświęcenie Wody.
Mają długie lniane brody, na głowie noszą wysokie przystrojone kwiatami z bibuły czapki. Nakładają też baranie kożuchy, a nogi oplatają słomą. Właśnie w ten sposób brodacze ze Sławatycz przez kilka dni żegnają stary rok. Lokalna tradycja ma już ponad sto lat.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.