Historię spotkania radnego miejskiego Tomasza Pituchy z dzikiem powinno się opowiadać na każdej lekcji geografii i przyrody. To w końcu wzorcowy przykład na to, jak nie należy zachowywać się w takiej sytuacji.
Wędrują przez ruchliwe ulice, podchodzą pod domy, a w śmietnikach szukają jedzenia. Dzikie zwierzęta w dużych miastach czują się jak u siebie. - Śmietniki wypełnione resztkami jedzenia to dla nich raj na ziemi - mówią specjaliści.
Niemal każdego dnia w okolicach ich domów pojawiają się dziki lub lisy. Kolejne budowy odcinają dzikim zwierzętom drogę ucieczki. Ludzie boją się wypuścić dzieci przed dom czy wychodzić na spacer z psami. A miasto nie ma pomysłu, jak rozwiązać problem.
Do szpitala w Lublinie trafił 50-letni motocyklista, który w miejscowości Łąki koło Nałęczowa zderzył się z łosiem.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.