Jana poznałem jesienią 1977 r. Odwiedził mnie późno w nocy na stancji. Przyprowadziła go Elwira, moja koleżanka, która w każdą niedzielę organizowała dla grupy 10-15 osób spotkania biblijne. Jan był jej przewodnikiem duchowym jeszcze z Grudziądza.
Staszka poznałem we Włodawie. Przychodził do naszej celi tak zwyczajnie, pogadać. I to pewnie był istotny rys jego usposobienia. Staszek często rozmawiał dla rozmowy, dzielił się różnymi wspomnieniami, przeżyciami, opowiadał o różnych sytuacjach. Takie zwyczajne towarzyskie rozmowy.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.