Recesja, która po ataku terrorystów na World Trace Center dotknęła linie lotnicze, uderza już w PZL Świdnik
Firmę, jednego z największych pracodawców w regionie, z powodu spadku zamówień na samolotowe części czekają poważne oszczędności i cięcia w zatrudnieniu.
PZL Świdnik to nie tylko śmigłowce. Fabryka produkuje m.in. drzwi bagażowe i awaryjne do samolotów pasażerskich Airbus, kadłuby dla włoskich śmigłowców Agusta, centropłaty dla samolotów pasażerskich ATR i elementy dla koncernu Boeing. W tym roku, tylko na podstawie samych umów kooperacyjnych na dostawę części lotniczych, wpływy firmy sięgną 47 mln zł. To już ponad 30 proc. obrotów całego zakładu.
Dlatego zarząd PZL Świdnik, przy dramatycznie spadających zamówieniach na śmigłowce (w 1995 r. fabryka sprzedała 18 maszyn, a w tym roku tylko trzy), od kilku lat współpracę z największymi firmami lotniczymi traktuje priorytetowo. Kilka miesięcy temu zakład zatrudnił nawet stu nowych pracowników, którzy zajmują się kooperacją.
- Na początku września, rozpoczynając pracę nad przyszłorocznym budżetem firmy, zakładaliśmy wzrost wpływów z kooperacji aż o 40 proc., z 47 do 68 mln zł. Wszystko przewróciło się do góry nogami po ataku terrorystów na Nowy Jork i Waszyngton. Dziś mogę powiedzieć, że w 2002 r. sukcesem będzie utrzymanie wpływów na poziomie br. - mówi Jan Mazur, rzecznik prasowy PZL Świdnik.
Ludzie boją się latać samolotami. Tylko w USA frekwencja spadła od września o jedną trzecią. Linie lotnicze przynoszą straty i z powodu kłopotów finansowych wstrzymują u producentów zamówienia na nowe maszyny. A kłopoty producentów oznaczają problemy lotniczych kooperantów.
I tak, w 2002 r. elementów do produkcji samolotowych drzwi nie kupi w PZL Świdnik amerykański Boeing. Nieoficjalnie mówi się także, że znacznie organiczy zamówienia także największy kooperant Świdnika Airbus (samolot tej marki rozbił się w Nowym Jorku).
- Na światową recesję w przemyśle samolotowym nałożyły się polskie kłopoty budżetowe. MON w 2002 r. planował wydać na modernizację śmigłowców ok. 40 mln zł. Dziś w przypadku ostrych cięć na wydatki suma ta wydaje się nierealna - tłumaczy rzecznik Mazur i dodaje, że o ile sprawdzi się czarny scenariusz, firma nie będzie w stanie utrzymać obecnego zatrudnienia.
Do zwolnień - w tej chwili nikt oficjalnie nie chce powiedzieć jak wielkich - ma dojść w pierwszym kwartale 2002 r. Nieoficjalnie mówi się, że pracę w Świdniku może stracić nawet kilkanaście procent załogi.
Wszystkie komentarze