Wypróbuj prenumeratę cyfrową Wyborczej
Pełne korzystanie z serwisu wymaga włączonego w Twojej przeglądarce JavaScript oraz innych technologii służących do mierzenia liczby przeczytanych artykułów.
Możesz włączyć akceptację skryptów w ustawieniach Twojej przeglądarki.
Sprawdź regulamin i politykę prywatności.
Wszystkie komentarze
A w czasie opadów chroni ściany przed zacinającym deszczem.
Z artykułu wynika, że zasadziła na swoim, a z czasem rozrósł się na sąsiedni.
Tak pełna zgoda. Wobec tego właściciele (?) sąsiedniej nieruchomości mogą sami sobie przyciąć bluszcz na ich nieruchomości, ewentualnie jak to jest kosztowne domagać się od współwłaściciela zaniechanie tzw. immisji i na pewno zwrotu kosztu, chyba że art. 150 KC uznać, za przepis szczególny.
Art. 150. Właściciel gruntu może obciąć i zachować dla siebie korzenie
przechodzące z sąsiedniego gruntu. To samo dotyczy gałęzi i owoców
zwieszających się z sąsiedniego gruntu; jednakże w wypadku takim właściciel
powinien uprzednio wyznaczyć sąsiadowi odpowiedni termin do ich usunięcia.
Tak naprawdę z tekstu wynika, że jest współwłaścicielką kaminicy przy Furmańskiej 2, a i tu nie wiadomo w jakim udziale.
Prawo własności "jest święte"? Puknij się w łeb. I nie wierzę ci, że popierasz bluszcze. Kłamczuch.
Tak, prawo własności jest święte. Kto tego nie uznaje, jest komunistą.
Święte, to znaczy nienaruszalne. Idąc tokiem twojego myślenia, możesz wyciąć np zabytek przyrody, bo rośnie na twoim terenie. Możesz podpalić zabytkową budowlę, bo jest twoja. Mniej skrajny przykład, możesz zmusić sąsiada do wycięcia bluszczu i wyłożyć ścianę domu potluczonymi lusterkami i ceramiką dokładając do tego baner z martwym płodami.
Panie @ato. Przypomnę panu pańską wojnę z zabudową Górek Czechowskich. Właścicielem był deweloper. Tam święte prawo własności nie działa?
Ma pan stare informacje. Podobno przekazali na własność Miastu za 1 zł większość terenu. Tak prawo własności jest święte w stosunkach międzysąsiedzkich i między właścicielem a naruszycielem tego prawa, czego dotyczy ten artykuł. Prawo własności jako prywatne ma granice wytyczone prawem publicznym, w szczególności przepisami o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, ochroną przyrody i ważnym interesem publicznym, czyli ogółu mieszkańców (np. Górki Czechowskie jako korytarz napowietrzający Miasto) . W artykule jest mowa o tym, że bluszcz z nierychomości jednej Pani (który według Wikipedii nie jest w Polsce rośliną chronioną) nie podoba się części właścicielom drugiej. Gdyby moja nieruchomość sąsiadowała z Górkami i jakieś potężne gałęzie zasłaniałyby moją, też bym (w obronie mojego prawa własności) miał prawo domagać sie ich uśnięcia. Czyli podsumowując pana wypowiedź "Co ma piernik do wiatraka?".
??Bo w mym domu rośnie pnącze, Okno z drzwiami mi się plącze,
Bo w mym domu dzikie wino. Kto je tutaj siał dziewczyno?
Bo w mym domu rośnie pnącze, Okno z drzwiami mi się plącze,
Bo w mym domu dzikie wino. Kto je tutaj siał?
Powiedz, kto mógł zasiać to dzikie wino? Może to zrobiłaś ty - hej, dziewczyno?
Po co tu zasiałaś to dzikie wino? Po co je tu dałaś?
W zaciętości wpadam w gąszcz i buszując w pnączu Zrywam wszystko z drzwi i ze ściany.
Ona nagle mówi, że: wina pragnę, wina chcę, Ja jestem w pustym domu zaplątany.
Gdzie to wino, dzikie pnącze? Czemu już nas nie oplącze? Mógłbym z tobą w winie ginąć i w osłonę winną zwinąć
Powiedz, kto zasieje nam dzikie wino? Może zrobisz dla mnie to - hej, dziewczyno? Powiedz, kto zasieje nam dzikie wino? Kto je tutaj da?"