Cudu nie było - nie udało się zapełnić Areny Lublin, gdzie w niedzielny wieczór wystąpiły zespoły Biohazard oraz The Boomtown Rats z charyzmatycznym Bobem Geldofem na wokalu. Przez kilka godzin na stadionie bawiło się zaledwie ok. trzech tysięcy osób. Zapewne nie żałowali tej decyzji, bo zarówno Amerykanie, jak i Irlandczycy - mimo niskiej frekwencji - zagrali koncerty na najwyższym poziomie.
Pierwszy na scenie pojawił się Biohazard. - Jak się macie? Dobrze znowu wrócić do Polski. Zróbcie hałas - to tylko kilka z wielu polskich słów, które wykrzykiwał ze sceny po polsku Billy Graziadei, wokalista zespołu. Krzyczeli też fani, zachwyceni potężnym, szybkim i bezkompromisowym hardcorem. Bisów nie było, ale tego wieczoru na publiczność czekał jeszcze Bob Geldof. Co prawda od dłuższego czasu muzyk pozostaje bardziej celebrytą z muzyczną przeszłością niż artystą, który miałby coś jeszcze do przekazania, ale na scenie wciąż czuje się doskonale. Najwięcej radości sprawił publiczności - a jakże inaczej - utwór 'I Don't Like Mondays' czyli największy przebój grupy The Boomtown Rats. Zobaczcie, jak bawiła się publiczność i gwiazdy.
(JAKUB ORZECHOWSKI)
REKLAMA
Lechia Gdańsk - Szachtar Donieck - Lotto Lubelskie Cup