Premiera: Mad Max: Na drodze gniewu
Nie tylko Max jest szalony. Szaleni są wszyscy. A najbardziej film.
W stosunku do trzech poprzednich "madmaksów" obecny jest mniej sequelem, co tzw. "rebootem" pierwszego, najsłynniejszego z nich. Tyle, że wyposażonym w turbo doładowanie. Gaz, gaz, gaz! Tempo jest obłędne.
Film, wyreżyserowany przez stałego reżysera "madmaksów", dziś 72-letniego, jest jednak nie tylko naładowany dziką energią, ale też zrobiony z niezwykłą inwencją wizualną. Jeśli nie dostanie Oskarów za kostiumy i scenografię, będę bardzo zdziwiony. Wizja jest fantastyczna, zbudowana z kakofonicznie dobranych elementów, od sasa do lasa - a zarazem bardzo spójna i zdyscyplinowana.
Film w kinach: Cinema City, CKF Stylowy, Kultura, Merkury, Multikino, Sybilla
Wszystkie komentarze