Po raz pierwszy w Lublinie odbył się wyścig aut, które potem raczej już nie wyjadą na ulice. Na terenie byłej strzelnicy na Majdanku ścigały się najbardziej wysłużone auta z całej Polski. Mógł zgłosić się każdy, kto ukończył 18 lat i był właścicielem samochodu o wartości mniejszej niż tysiąc złotych. W kraju podobne imprezy cieszą się już sporą popularnością.
Do wyścigu zgłosiło się blisko 50 uczestników z całej Polski. Na początku przeprowadzono losowanie grup, w których kierowcy powalczyli o przejście do półfinałów. W sobotnich eliminacjach w każdym biegu wzięło udział ok. 10 pojazdów. Kierowcy mieli 15 minut. - Chodzi o to, żeby w tym czasie pokonać jak najwięcej okrążeń. Pięciu najlepszych przechodzi do kolejnego etapu - tłumaczył Łukasz Walczyński, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia 'Wrak Race', organizatora wyścigu. Urwane koła, przebite opony czy wgnieciona karoseria to nic dziwnego podczas 'Wrak Race'. Tor układany był przez ostatni tydzień. Jak zapewniają organizatorzy trasa zbudowana na poligonie jest trudna i wymaga dużych technicznych umiejętności. Podłoże jest głównie piaskowe, nie ma długich prostych, są za to 'hopki', które utrudniają jazdę kierowcom, ale podnoszą atrakcyjność widowiska.
W festynie 'Wrak Atak Lublin Rozpoznanie' będzie można jeszcze wziąć udział w niedzielę. Wtedy odbędą się półfinały i finały wyścigu wraków. Dla dzieci przygotowano konkursy, zabawy i gry oraz m.in. w szkolenia z pierwszej pomocy czy pokazy akcji ratunkowej straży pożarnej.
Wszystkie komentarze