Piłkarze Motoru jeszcze w tym roku nie stracili punktu. Zespół trenera Tomasza Złomańczuka odniósł trzecie z rzędu zwycięstwo. Tym razem lider III-ligi rozprawił się z JKS 1909 Jarosław.
Szczerze mówiąc goście nie przestraszyli się lidera, choć początkowo wydawało się, że lublinianie zmiotą rywali z murawy. W pierwszym kwadransie Motor stworzył sobie kilka okazji do strzelenia gola. Dwukrotnie bliski szczęścia był Kamil Stachyra, dobre sytuacje mieli Iwan Dykyj, Krystian Mroczek, Aleksander Komor, ale albo brakowało precyzji, albo na przeszkodzie stawał bramkarz Rafał Strączek.
Z upływem czasu zapał gospodarzy jakby stygł, a do głosu zaczęli dochodzić goście. W 37. minucie jarosławianie stanęli przed wielką szansą na objęcie prowadzenia. Po zagraniu ręką w polu karnym Juliena Tadrowskiego arbiter podyktował rzut karny. Do piłki podszedł Sokolenko i... fatalnie przestrzelił. Tuż przed końcem pierwszej polowy JKS miał jeszcze jedną szansę, ale futbolówka po strzale Kycki trafiła w słupek bramki strzeżonej przez Pawła Sochę.
W przerwie nieco zdegustowany postawą swojego zespołu trener Złomańczuk dokonał trzech zmian. Boisko opuścili: Tadrowski, Jakub Bednara i Filip Drozd, a ich miejsca zajęli: Damian Falisiewicz, Marcin Michota i Tomasz Tymosiak. Najwyraźniej przyniosło to pożądany skutek, bo w 57. minucie Motor uzyskał prowadzenie. Najpierw piłka po strzale Piątka trafiła w słupek, ale dobitka Komora była już bezbłędna. Goście starali się odgryzać jak mogli, a w 77. minucie w świetnej sytuacji znalazł się Kacper Rop, ale wybrał najgorzej jak mógł i trafił prosto w bramkarza. Riposta gospodarzy była natychmiastowa - po składnej akcji piłka trafiła do Piotra Piekarskiego, a ten ustalił wynik spotkania na 2:0. Jeszcze przed końcowym gwizdkiem Piątek mógł podwyższyć rezultat, lecz minimalnie przestrzelił.
Wszystkie komentarze