Kilkadziesiąt osób nerwowo wypełniało kwestionariusz i oczekiwało na swoja kolej w holu hotelu Mercure. Węgierski przewoźnik lotniczy firma Wizz Air zorganizował kolejną już rekrutację dla tych, którzy chcą pracować jako personel pokładowy. - Spodziewaliśmy się takiego tłumu. Po pierwsze zawsze zgłasza się podobna ilość ludzi i już na etapie przysyłania CV robimy pierwszą selekcję. Na spotkanie z komisją rekrutacyjną zaprosiliśmy ok. 70 osób - opisuje Marek Kawka, menedżer lubelskiej bazy Wizz Air. Miejsc jest jednak znacznie mniej. - Do bazy w Świdniku 'na już' potrzebujemy czterech osób. Kolejne wpiszemy na listę rezerwową i też zaprosimy na szkolenia, żeby zbyt często nie przeprowadzać dość żmudnego procesu rekrutacji. Jest jeszcze możliwość pracy w innych polskich miastach np. Katowicach czy Warszawie. A jeśli ktoś wyrazi zgodę może też to być któraś z naszych zagranicznych baz - dodaje Kawka. W sumie na pracę może liczyć kilkanaście osób. Całość rekrutacji przeprowadzana była w języku angielskim. Najpierw krótka autoprezentacja, a potem odgrywanie ról, które mogą zdarzyć się w samolocie. Trzecim etapem rekrutacji jest praca w grupie, a później już tylko ostateczna rozmowa z komisją. Na tych, którzy przejdą nabór czeka ok. sześciotygodniowe szkolenie. - Moi znajomi już pracują jako stewardzi. W tamtym roku też stanęłam do rekrutacji. Nawet udało się przejść, ale musiałam zrezygnować z powodów rodzinnych. Nie porzuciłam jednak marzeń o lataniu i podróżowaniu. Chcę też wykorzystać swój największy atut, czyli łatwość nauki języków obcych - podkreśla Małgorzata, studentka prawa i romanistyki na UMCS.
Wszystkie komentarze