- Bardzo dziękujemy za piękną i profesjonalną rozgrzewkę. Aż nas zatkało. Będziemy ją teraz odtwarzać przed każdym wejściem do wody. W nagrodę zapraszamy do wspólnej kąpieli - żartował w niedzielę jeden z lubelskich morsów, który uczestniczył w rozgrzewce prowadzonej przez mistrzynie Polski z MKS Selgros Lublin. W sumie kilkadziesiąt osób przez blisko 20 minut biegało i wykonywało ćwiczenia, zaproponowane przez piłkarki ręczne. - Przed wejściem do tak zimnej wody trzeba wcześniej podnieść temperaturę ciała. Przeprowadziliśmy też serię oddechów, by nikt nie przestał oddychać nam w wodzie. Zresztą bez takiej rozgrzewki nie powinno wchodzić się do wody, bo można doznać szoku termicznego. Temperatura jest niska i organizm mógłby tego nie wytrzymać - tłumaczy Sylwia Mateuszczyk. Zawodniczka lubelskiej drużyny już kilka dni temu zapowiadała, że wejdzie do Bystrzycy razem z morsami. - Bardzo chciałam to zrobić, jednak ze względu na to, że czekają nas bardzo ważne mecze, sztab trenerski poprosił, żebym tego nie robiła. Zdrowie jest najważniejsze, a po pierwszej kąpieli jest ryzyko, że mogłabym się rozchorować. Mam nadzieję, że kiedyś będzie mi to dane. Wczoraj po meczu kupiłam nawet specjalne buty. Myślę, że jest to niesamowita frajda i zabawa - dodaje Mateuszczyk.
Morsy mówią, że najtrudniej się przełamać, a gdy już się to zrobi żałuje się, że tak późno się na to zdecydowało. Sezon na morsowanie trwa od listopada do marca. Początkujący wchodzą do wody na kilkadziesiąt sekund, a zaprawieni wytrzymują znacznie dłużej. Po wyjściu podobno nie czuje się zimna.
tko
Wszystkie komentarze