'Walczymy o godność Pracownika Poczty Polskiej', 'Żądamy prawdziwych podwyżek, a nie tymczasowych rozwiązań'
'Godne a nie głodne płace'. Z takimi transparentami pojawili się w czwartek przed głównym wejściem do Urzędu Pocztowego nr 2 przy ul. Pocztowej pracownicy państwowego przedsiębiorstwa. Było tam blisko 200 osób. To listonosze, kierowcy, kurierzy, asystenci, pracownicy placówek czy rozdzielni.
- To kontynuacja protestu z 17 grudnia. Nasze żądania nie zostały spełnione. Mamy trzy postulaty. To podwyżka o 1000 zł brutto i pensja nie niższa 3,2 brutto dla pracowników eksploatacji, odtworzenie rezerwy chorobowo-urlopowej oraz czytelne i przejrzyste zasady premiowania i reorganizacja rejonów - wylicza Piotr Skrzypczak, listonosz z 19-letnim stażem i jeden z uczestników protestu.
Jak tłumaczą pocztowcy w ostatnich latach nie było żadnych realnych podwyżek. - Wprawdzie w ubiegłym roku podniesiono nam pensje, ale jednocześnie zabrano premie. W efekcie zarabiamy mniej - dodaje Skrzypczak.
W czwartek protest pocztowców odbył się nie tylko w Lublinie. W całym kraju manifestacje zorganizowano w 21 miastach. Pracownicy Poczty Polskiej przekonywali, że często muszą pracować ponad swoje siły. W przypadku gdy ktoś idzie na urlop czy zwolnienie pozostali pracownicy muszą wykonywać jego pracę. Często po godzinach i bez dodatkowego wynagrodzenia. Wszystko z powodu zbyt małej liczby listonoszy oraz pozostałych pracowników eksploatacji.
Sytuacja nieco poprawiła się po grudniowym proteście, ale to według protestujących nadal za mało. W przypadku premii regulaminy są skonstruowane tak, że trudno jest zarobić dodatkowe pieniądze.
Wszystkie komentarze