Pewnie sporo osób nie dałoby za nie grosza. Ale na szczęście znaleźli się tacy, którzy uwierzyli w moc i potencjał podwórek przy zaniedbanych kamienicach. Nasz fotoreporter znalazł w nich natomiast znakomity temat na zdjęcia. Odrapane z tynku, sąsiadujące z kamienicami, którym od dawna przydałyby się porządne remonty - takie właśnie są podwórka Starych Bronowic.
Pewnego razu uwierzyli w nie społecznicy, którzy spotykają się w działającym przy ul. Skibińskiej Punkcie Kultury. Urządzili Festiwal Otwartych Podwórek. Wśród atrakcji był na przykład salon gier, czyli przestrzeń nietypowych zabaw i zaskakujących dyscyplin sportowych oraz automat z marzeniami.
Na Festiwal Otwartych Podwórek zaproszeni zostali wszyscy mieszkańcy Lublina. Miał być okazją, by na Stare Bronowice spojrzeć z nieco innej perspektywy niż zwykle. Wybrał się tam również Jakub Orzechowski, fotoreporter 'Wyborczej'. Wrócił oczarowany. Mimo tego, że kamienice zdradzają upływ czasu, to widać po nich jak bardzo musiała to być kiedyś malownicza dzielnica. Bronowice były dzielnicą zamieszkałą przed wojną głównie przez robotników.
Festiwal podwórek odbył się w sierpniu ubiegłego roku. W tym samym czasie do życia rodziło się jeszcze jedno podwórko, przy ul. Kunickiego 23. Kiedyś był to głównie parking, ale mieszkańcom przy pomocy animatorów udało przemienić się go w miejsce spotkań i wspólnych działań. W dodat-ku dosyć niesztandarowych. Za-aranżowali na przykład studio telewizyjne i zrobili wspólny program 'Pelasia i przyjaciele' (Pelasia to jedna z mieszkanek). Program, który można oglądać w serwisie You Tube, przypomina telewizję śniadaniową, scenografią są kolorowe drzwi do komórek lokatorskich.
Kiedy Jakub Orzechowski był tam ze swoim aparatem, akurat Bogusław Byrski, aktor Teatru Andersena (jeden z animatorów akcji), czytał książki mieszkającym tam dzieciom. Siedziały i słuchały ich na rozłożonych na betonowych płytach kocach.
Moc tkwiącą w swoim podwórku postanowili odkryć też mieszkańcy Lubartowskiej 46.
- Przestało być szarym, brudnym miejscem, które jak najszybciej chce się minąć. Teraz można na nim wypić poranną sąsiedzką kawę. I tak robimy. Dzwonię czasem do sąsiadów, żeby zeszli i siadamy przy stoliku - opowiadała 'Wyborczej' pani Katarzyna.
Lubartowska 46 dostała nową oprawę plastyczną - część elewacji pomalowana została w kolorowe wzory, nowych barw nabrały też drzwi komórek lokatorskich oraz podwórkowej toalety (bo niektóre mieszkania nie mają WC). md
Wszystkie komentarze