Ponad 150 osób zebrało się w środę wieczorem przed gmachem Sądu Okręgowego w Lublinie, by zamanifestować przeciwko upolitycznieniu sądów. Ich obecność stanowiła też wyraz solidarności z osobami biorącymi udział w proteście w Warszawie, którego tło stanowi ostatnie przed wakacjami posiedzenie Sejmu. Demonstracja w Lublinie rozpoczęła się od wysłuchania preambuły Konstytucji RP. Następnie głos zabrał Krzysztof Kamiński, przewodniczący Komitetu Obrony Demokracji na Lubelszczyźnie: - Dzisiaj wszyscy jesteśmy przed Sejmem. Ujawnia się nowa bezczelna twarz władzy. Twarz, która siłą, murami, zasiekami, kordonami policji pozbawia nas prawa do spaceru obok polskiego parlamentu. Nigdy nie zgodzimy się, żeby rządziła w Polsce Nowogrodzka. Będziemy bronić prawa Wiejskiej do tego, żeby była polskim parlamentem - przemawiał ze schodów lubelskiego Sądu Okręgowego, przypominając o działaniach marszałka Marka Kuchcińskiego, który odgrodził Sejm od obywateli. Przed schodami inni uczestnicy manifestacji trzymali transparenty z hasłami: 'Zdradza ojczyznę ten, kto łamie jej najwyższe prawo', 'Bez sprawiedliwości nie ma równości' czy 'Wolne sądy, wolna Polska, wolne wybory'. - Rządzący pokazują granice szaleństwa w traktowaniu obywateli przez zatrzymywanie dziś ich na ulicach Warszawy, używanie siły i kajdanek, tylko dlatego, że chcą oni przywrócić sobie prawo do wejścia na teren polskiego parlamentu. Oto nowe oblicze władzy. Jeśli rządzący chcą narzucić nam ślepotę, jeśli chcą, abyśmy nie patrzyli na to, co czynią i byli obojętni, to w geście symbolicznym przywdziejmy na chwilę czarne opaski - mówił Kamiński, a w tym samym czasie wielu protestujących zakryło swoje oczy. Był to jeden z wielu protestów zorganizowanych w ostatnich tygodniach w Lublinie przez Komitet Obrony Demokracji.
Wszystkie komentarze
na zdjęciu widoczni są sami emeryci. I to całkiem logiczne. Ktoś, kto musi pracować, ten nie ma czasu na angażowanie się w taką aktywność, bo taka aktywność wymaga dyspozycyjności. To samo ludzie mający dzieci. Kogo stać w dzisiejszych czasach, by kukać pod sądem godzinami i czekać aż kaczelnik machnie ręką i rozpocznie igrzyska? Druga sprawa jest taka: i co im to da? Będą żyli w demokratycznej Polsce z trójpodziałem władzy? Dla nich to w ogóle cokolwiek znaczy? Albo inaczej, czy dla nich sytuacja życia w niedemokratycznej Polsce, bez trójpodziału władzy cokolwiek oznacza? Wygląda na to, że nie. Muszą przejść cały szlak bojowy od początku do końca, jeśli będą problemy, to muszą dostać po dupach, dopiero wtedy się przewartościuje. Na razie jest cacy, obywatele RP protestują, znaczy jest ok.