- Dzisiaj, jeżeli mamy trochę wstrzymaną destrukcję działalności rządzących, to dzięki temu, że mamy świadomość, że jeśli nie zrobimy czegoś, to skończymy jak 37 lat temu - mówił w czwartek wieczorem na Krakowskim Przedmieściu w Lublinie syn znanego opozycjonisty. '13 grudnia obudziliśmy się w państwie bezprawia. Dzisiaj jest podobnie', 'Panie Kaczyński, panie Adrianie. Władza przeminia a wstyd zastanie', 'Sądy w rękach PiS to komuna BIS, 'Ten sam ton. PiS i WRON' - to tylko niektóre transparenty, które mieli ze sobą uczestnicy czwartkowej manifestacji przed Sądem Okręgowym w Lublinie przy Krakowskim Przedmieściu w Lublinie. Rocznica wprowadzenia stanu wojennego stała się dla działaczy lubelskiego Komitetu Obrony Demokracji okazją do protestu przeciwko reformie sądów forsowanej przez PiS. Do uczestników zgromadzenia przemawiał Krzysztof Sokołowski, syn opozycjonisty Andrzeja Sokołowskiego. - Ja mam z tą datą swoje osobiste przeżycia. Moja rodzina doświadczyła mocno tego czasu. To był taki czas, który mógł się wydarzyć tylko dlatego, że nie mieliśmy bezpieczników takich jak mamy dzisiaj - mówił. Tu wymienił Trybunał Konstytucyjny, który jak tłumaczył, jest podstawowym narzędziem do tego, by ukrócić samowolę i wszechwładzę władzy. - Przy całym dramatyzmie sytuacji, która dotknęła całą moją rodzinę, mogę powiedzieć, że myśmy przetrwali dlatego, że czuliśmy ogromną solidarność ludzką. Tyle dobrej energii, tyle wsparcia, którego myśmy doświadczyli, rzadko się zdarza. I to samo dzieje się dzisiaj. - powiedział. Uczestnicy, podobnie jak podczas poprzednich tego typu zgromadzeń, wysłuchali też preambuły Konstytucji. Minutą ciszy uczcili też walczących o demokrację w 1981 r.
Wszystkie komentarze