Byłam wczoraj. Jestem bardzo zawiedziona, ponieważ zobaczenie czegokolwiek graniczyło z cudem i właściwie skończyło się tym, że udało się zobaczyć popisy na linach, ale tylko dlatego że działy się w górze. Reszta - nie do zobaczenia. Zastanówcie się, co z tym zrobić, bo kiedy ktoś specjalnie wybiera się na festiwal, to chce mieć szansę obejrzenia popisów, występów artystów, a nie masy ludzi robiących sobie sefie. Może jednak jakieś podesty, podwyższenia? Cokolwiek, co pozwoli zobaczyć artystę i jego występ, a nie tylko morze ludzkich głów wędrujących we wszystkich możliwych kierunkach. Pokaz fontann też, niestety, nie zachwyca.
@czarna_herbata To jest karnawał uliczny, fakt że był tłok. Ten karnawał jest coraz bardziej popularny, ja przyjechałem z specjalnie na ten weekend z Anglii i spotkałem ludzi z całej Europy. Rzeczywiście zaczyna być tłoczenie, ale impreza super.
@Vito(ld)60 Nie neguję idei i pomysłu. Rozumiem ją, ale nie powinno być tak, że nie da się zobaczyć wykonawców i ich programu, a uczestniczenie w festiwalu głównie polega na przeciskaniu się w tłumie po to, żeby się przekonać, że kolejnej atrakcji też się nie da zobaczyć. Muzyka się obroni dźwiękiem - nie muszę widzieć (choć wolałabym), ale np. mim, popisy na rolkach i podobne już nie. Przyjechałam tam dla artystów (wszystkich), z których widziałam tylko akrobatów na linach oraz udało się słyszeć muzykę. Reszta to zawód z powodu niemożności zobaczenia i podziwiania. Jedyne, co nie zawiodło, to Lublin nocą. Nie sądziłam, że jest tak pięknie oświetlony i cieszę się, że nareszcie udaje się wydobyć architekturę tego miasta z kurzu i odpadających tynków i urzekająco pokazać.
Faktycznie super, ale miasto osiągnęło swój limit pojemności. Dopchać się gdziekolwiek jest niemal niemożliwe, przejście deptakiem zajmuje godzinę. Może za rok włączyć więcej lokalizacji spektakli, żeby jakoś te tłumy rozładować.
@Vito(ld)60 Niestety, przy tak rozległym terenie, na którym odbywały się pokazy - mimo wszystko - nie zobaczyłam wiele. I dlatego sądzę, że warto przemyśleć formułę festiwalu. Uliczność ulicznością, ale powinno się móc widzieć artystów. Za Lublin nocą pięknie dziękuję. To jest po prostu cudo. Nareszcie.
Najbardziej podobali mi się belgijscy trębacze na Palcu po Farze. Powinna znaleźc się infornmacja, że spektakl Francuzów tylko dla widzów z jednej strony, tj. od Zamku. Z tyłu w tłumie nie tylko nie było niewiele widać ale i słychać.
Wszystkie komentarze
Pokaz fontann też, niestety, nie zachwyca.
To jest karnawał uliczny, fakt że był tłok. Ten karnawał jest coraz bardziej popularny, ja przyjechałem z specjalnie na ten weekend z Anglii i spotkałem ludzi z całej Europy. Rzeczywiście zaczyna być tłoczenie, ale impreza super.
Nie neguję idei i pomysłu. Rozumiem ją, ale nie powinno być tak, że nie da się zobaczyć wykonawców i ich programu, a uczestniczenie w festiwalu głównie polega na przeciskaniu się w tłumie po to, żeby się przekonać, że kolejnej atrakcji też się nie da zobaczyć. Muzyka się obroni dźwiękiem - nie muszę widzieć (choć wolałabym), ale np. mim, popisy na rolkach i podobne już nie.
Przyjechałam tam dla artystów (wszystkich), z których widziałam tylko akrobatów na linach oraz udało się słyszeć muzykę. Reszta to zawód z powodu niemożności zobaczenia i podziwiania.
Jedyne, co nie zawiodło, to Lublin nocą. Nie sądziłam, że jest tak pięknie oświetlony i cieszę się, że nareszcie udaje się wydobyć architekturę tego miasta z kurzu i odpadających tynków i urzekająco pokazać.
Był deptak, Plac Zamkowy, Błonia, Stare Miasto i chyba Plac teatralny. Chyba popularność przerosła oczekiwania.
Niestety, przy tak rozległym terenie, na którym odbywały się pokazy - mimo wszystko - nie zobaczyłam wiele. I dlatego sądzę, że warto przemyśleć formułę festiwalu. Uliczność ulicznością, ale powinno się móc widzieć artystów. Za Lublin nocą pięknie dziękuję. To jest po prostu cudo. Nareszcie.