Transfery - koszmarki już były
Na pewno dużo lepsze niż na wiosnę. Drużynę wzmocnili głównie Polacy i nie byli oni koszmarem na jawie jak występy Josu, Tanczyka czy Razulisa. Na jednego z liderów drużyny wyrósł Grzegorz Piesio dla którego przeskok z pierwszej ligi na polski top nie stanowił większego problemu. Pięć goli to wynik więcej niż przyzwoity, ale jednak od skrzydłowego wymagamy więcej asyst (zaledwie dwie). W przypadku Piesio wierzymy, że może być tylko lepiej.
Bartosz Śpiączka dołożył kolejne pięć goli, ale gdyby na potęgę nie marnował ?setek? Górnik na pewno byłby wyżej w tabeli. Inna historia jest z Jakubem Świerczokiem. W niemal każdym ruchu na boisku widać po nim sporą klasę i talent. Niestety, mimo że w Łęcznej zagrał w 18 spotkaniach to na boisku spędzał zaledwie 780 minut. Nie zawsze był zdolny do gry przez cały mecz. Nadal prześladowały go kontuzje choć już nie tak poważne jak wcześniej. Stąd zaledwie trzy gole i dwie asysty. Końcówkę jesieni miał bardzo udaną co daje nadzieję, że na wiosnę pokaże pełnię umiejętności.
Jedyny cudzoziemiec, który wzmocnił kadrę Górnika - Brazylijczyk Leandro - na boisku spędził najwięcej minut ze wszystkich zawodników zielono-czarnych. Jakby ktoś mu kazał zagrać kolejne tysiąc minut ( na koncie ma 1856) to by to zrobił. Płuca zespołu, ale zarazem jeździec bez głowy. W obronie strach było zostawiać go samego, ale nadrabiał w ataku. A asystę z wyjazdowego spotkania z Legią będzie mu się pamiętało latami.
Więcej należało się spodziewać po Łukaszu Tymińskim, ale też nie dał wyraźnych podstaw do narzekań. Przemysław Pitry, którego sprowadzenie niemal wszyscy krytykowali (my też) okazał się w kilku meczach cennym jokerem. Imponował spokojem w rozegraniu akcji i dużym przeglądem pola.
Wszystkie komentarze