- Specjalnie zabrałem z domu drugi zegarek na rękę. Chciałem go wrzucić do puszki Orkiestry, ale nie zmieścił się. Dlatego ofiarowałem pieniądze - opowiadał pan Roman, który spacerował Krakowskim Przedmieściem
Ochotnicy kwestowali w mieście od rana. - Na razie nie mamy zawrotnej sumy, bo ludzie wrzucają drobniaki, ale liczy się każdy grosz - mówili Marcin i Bartek, których po południu spotkaliśmy przy al. Tysiąclecia. - Kwestujemy od godz. 9, byliśmy przy Tesco, w centrum, teraz ruszamy dalej.
Lubelskich wolontariuszy zmartwiła reakcja niektórych starszych pań. - Kiedy prosiliśmy o datki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy, odmawiały. Mówiły, że dadzą pieniądze na dzieci, ale nie Owsiaka, bo tak im nakazał ojciec dyrektor. To smutne - relacjonowali harcerze.
Jednak większość lublinian pozytywnie reagowała na zbiórkę. - To świetna akcja, angażują się dzieci, młodzież i starsi. Dla mnie Orkiestra mogłaby grać cały rok - mówi pan Roman.
Największym wolontariuszem w Lublinie był trolejbus "Ziutek", każdy kto chciał wsiąść, musiał ofiarować datek na WOŚP.
Zamieszanie panowało w całym mieście. Kilka minut po godz. 10 obok Galerii Centrum stanęły kilkumetrowe płyty z gipsu, na których lublinianie wraz z harcerzami wymalowali serca. Jedno wielkie wypełnione małymi serduszkami i inicjałami autorów obrazu, drugie - ze skrzydłami i drogą dzielącą serce na pół. Obrazy trafiły na licytację do studia lubelskiej telewizji, gdzie także o godz. 10 ruszyło wielkie granie i aukcja gadżetów. W studiu wolontariusze z Pokojowego Patrolu prezentowali, jak udzielać pierwszej pomocy, akrobaci popisywali się skokami, a piłkarze Górnika pomagali w licytacji.
Lublinianie bawili się do wieczora w muszli Ogrodu Saskiego, gdzie o godz. 16 rozpoczął się koncert. Kilkunastu gitarzystów, których poprowadził Mieczysław Jurecki, zagrało "Dom Wschodzącego Słońca". Razem z nimi prezydent Andrzej Pruszkowski, który grał na syntezatorze. Później było rockowo, hiphopowo i bluesowo. Na koniec imprezy zapalono światełko do nieba - symbol Orkiestry.
Abp Józef Życiński o WOŚP
- Zbiórka do puszek na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy to okaz tego, że miłość jest najważniejsza. Do Orkiestry podchodzę z tą samą niezmienną nadzieją i wdzięcznością. Jestem wdzięczny tym młodym ludziom, którzy w trudnych warunkach poświęcają swój czas dla innych i nieraz spotykają się z trudnym zachowaniem. Dzięki ich poświęceniu można ratować ludzkie życie. Z całego serca dziękuję im i tym, którzy wrzucają do ich puszek pieniądze - mówił w Lublinie abp Życiński. - Zawsze łatwo znaleźć coś złego w różnych akcjach, łatwo też patrzeć na nie krytycznie. Jednak trzeba okazywać, że miłość ważniejsza jest od wszelkich krytycznych ulepszeń i to jest przesłanie optymizmu Ewangelii.
O niepochlebnych reportażach na temat WOŚP w TV Trwam ojca Rydzyka powiedział: - Trzeba pamiętać, żeby przekaz nie polegał na tym, że szukamy dziury w całym. Ja widzę obraz młodych ofiarnych ludzi i jeżeli ktoś mnie zapyta, czy jest pokolenie JP II, to ja mu mówię, że jest, i zbiera dzisiaj pieniądze do puszek.
Wszystkie komentarze