Nasz Czytelnik postanowił zaadresować list do naszej redakcji. Dzieli się w nim swoimi spostrzeżeniami dotyczącymi kierowców, którzy nie licząc się z przepisami parkują gdzie popadnie:
"W ciągu ostatniego czasu prowadziłem korespondencję z urzędnikami miejskimi za pomocą tzw. skrzynki dialogu. Chodziło mi głównie o tragiczny stan miejskich chodników, o brak możliwości przejścia z powodu parkujących tam samochodów, o błoto zamiast trawników, o błoto na chodnikach, o zniszczone płyty o które można się zabić?
Dostawałem z reguły odpowiedzi, że owszem parkujące samochody niszczą zarówno płyty chodnikowe, niszczą trawniki, nanoszą błoto na chodniki i uniemożliwiają przejście (miasto widzi w tym problem), ale, że powinienem to zgłaszać do straży miejskiej. Oni będą karać kierowców. Nie chodzi mi o notoryczne karanie kierowców, sam jestem kierowcą i korzystam z auta. Chodziło mi o skuteczne rozwiązania uniemożliwiające kierowcom parkowanie, tak, żeby nie niszczyli przestrzeni, chodników, trawników, żeby pieszy mógł przejść swobodnie nie przeciskając się między samochodami zajmującymi np. pół chodnika.
Miasto odpowiada, że słupki czy inne formy stałego zabezpieczenia przestrzeni pieszych są złe, bo blokują przejście pieszym, szczególnie niewidomym, którzy mogą się o takie słupki potknąć. Pytam zatem otwartym listem - skoro słupek stojący na chodniku jest barierą dla pieszych, czy nie jest nią ciągle parkujący tam samochód, błoto na chodniku czy popękane, nie trzymające się podłoża płyty o które można się potknąć i wywrócić?
Czy nie taniej, lepiej, mądrzej jest postawić jednorazowo słupek w miejscu, gdzie kierowcy zawsze niszczą trawnik czy chodnik niż angażować strażników miejskich do jeżdżenia po mieście, marnowania ich czasu na miejsca, gdzie codziennie jest ta sama sytuacja? Czy nie prościej jest zrobić coś jednorazowo?
Słupek może (nawet niewidomy) zlokalizować, ominąć, na błocie może się poślizgnąć, o wypaczoną płytę chodnikową potknąć, a zajmującego połowę chodnika samochodu może nie ominąć.
Pamiętajmy, że chodniki, które zostaną zniszczone przez samochody będziemy musieli wymienić z naszych podatków.
Pamiętajmy, że jeżdżenie strażników na interwencje miejskich też kosztuje. Skoro możemy im ograniczyć liczbę miejsc do codziennych wizyt to zróbmy to.
Pamiętajmy, że błoto z rozjeżdżonych chodników tworzy nie tylko wrażenie, że Lublin jest miastem byle jakim, ale jest po prostu niebezpieczne.
Słupki są wykorzystywane na całym świecie, to stały element organizujący ruch w miastach. Słupki stoją w setkach miast na skalę dużo większą niż w Lublinie. U nas nie ma ich wcale aż tak dużo. Dużo za to więcej jest miejsc, gdzie naprawdę trudno jest przejść, bądź wyglądają obrzydliwie. Naprawdę nie rozumiem uporu miasta w tej kwestii. Może miasto stać na jakieś przemyślenia i zmianę tego tonu "nie da się"."
Na dowód nasz Czytelnik przesyła zdjęcia, których galerię zamieszczamy.
Czytelnik
Wszystkie komentarze