Czysta czy gatunkowa?
Nowa fryzura może okazać się pomocna podczas wizyty w restauracji. Często bywają tam przyjezdne letniczki spędzające lato nad zalewem. Wnętrze lokalu skonstruowano na wzór obiektu działającego w latach 30. i w okresie okupacji w Zemborzycach. Właścicielem restauracji jest rodzina Walczyńskich, która weszła w spółkę z Antonim Wójcikiem, weteranem I Wojny Światowej. Kombatantom łatwiej uzyskać koncesję na sprzedaż alkoholu i wyrobów tytoniowych. Taka rekompensata władz za poświęcenie się ojczyźnie. W menu przede wszystkim czysta, 45-procentowa wódka. Cztery złote za litr. Najmniej zarabiający rolnik za dzień pracy dostaje 1,5 zł. Na flaszkę musi pracować prawie trzy dni. Dla bogatszych jest też gatunkowa, produkowana przez Józefa Baczewskiego, najlepszego producenta wódek gatunkowych w II RP. Jego plakat wisi na ścianie restauracji, tuż pod podobizną marszałka Piłsudskiego. W ofercie także piwa, wina, likiery, nawet te z zagranicy. W restauracji można kupić wyroby tytoniowe. Wszystkie zamknięte w szklanej szafce, żeby zapach jedzenia nie zaburzył wykwintnego aromatu tytoniu. W szafeczce tytoń do fajek, bibułki i zapałki. Na przegryzkę kelner proponuje wędliny, przygotowane przez współwłaściciela lokalu, Józefa Walczyńskiego. Z kolei pod szyldem z napisem,,Czekolada odżywia" coś dla najmłodszych. Raczki, landrynki Fuks i cukierki nakładane do papierowych rożków. Specjalnością zakładu są domowej roboty lody serwowane w każde niedzielne popołudnie na werandzie. Receptury nie zna nikt. Właściciele trzymają ją w ścisłej tajemnicy. Do restauracji chodzi się głównie w niedzielę. Z usług lokalu chętnie korzystają też letnicy. Miejscowi młodzieńcy z niecierpliwością czekają na niedzielne wieczory. Wtedy w restauracji organizowane są potańcówki, na których podrywa się przyjezdne panny. Na zdjęciu zobaczyć możemy typową dla lat 30 zastawę stołową.
JAKUB ORZECHOWSKI
Wszystkie komentarze