Tylko gdzie zaparkować?
Pierwsze, choć wciąż niewielkie utrudnienia w ruchu pojawiają się dopiero na ul. Głębokiej. Winowajcami okazują się być czterej kierowcy próbujący skręcić w lewo w ul. Raabego. Tracę prawie minutę, ale i tak wciąż jestem na prowadzeniu.
Kolejne problemy - których spodziewałem się jeszcze przed wyjazdem - zaczynają się na remontowanej właśnie ul. Narutowicza. Nie przejedzie tamtędy żaden samochód, a jedyny możliwy objazd prowadzi przez ul. Ochotniczą i Szczerbowskiego. Pierwszą z nich pokonuje dosyć sprawnie, druga zakorkowana jest już na całej długości. Trzy minuty ślimaczego tempa wydają się nie mieć końca (słysząc w radiu informację, że minęła godz. 19 nabieram przekonania, że za mną faktycznie długa przeprawa. A nie, to tylko przejęzyczenie prezenterki).
Wreszcie dojeżdżam do al. Piłsudskiego. Resztę trasy pokonuje już błyskawicznie - Rondo Lubelskiego Lipca, Zamojska i wreszcie Plac Wolności. Podróż zajęła mi 21 minut, Piotrka i Michała wciąż nie ma na mecie.
Mój sukces jest jednak połowiczny, bo muszę jeszcze znaleźć miejsce parkingowe. Pod pedetem się nie udaje, zapchane jest też na ul. Peowiaków. Zatrzymuję się dopiero na Krakowskim Przedmieściu, naprzeciwko Hotelu Lublinianka. Do mojego czasu muszę doliczyć cztery minuty, kolejne trzy zajmuje mi powrót piechotą na Plac Wolności. Jestem ostatni.
Wszystkie komentarze