Kultowe miejsca, legendarne symbole... Zrozumieją to tylko rodowici lublinianie [CZĘŚĆ I]

Portal morizon.pl zajmuje się wyszukiwaniem ofert nieruchomości w całym kraju. W cyklu "moje miasto bez tajemnic" prześwietla też większe miasta pod różnymi kryteriami. Ostatnio autorzy zajęli się Lublinem i wymieniają "20 rzeczy, które zrozumieją jedynie rodowici mieszkańcy Lublina?. Na pierwszym miejscu jest Żydowska Atlandyna". Autorzy artykułu zwracają uwagę na to, że Lublin przez 700 lat był miastem, w którym silnie rozwijały się żydowska nauka, kultura, język hebrajski i jidysz. - Żydowski Lublin dziś nie istnieje już w takiej postaci, dosłownie zrównany z ziemią w trakcie II wojny światowej. Okupanci niemieccy zamordowali ludność pochodzenia żydowskiego w obozach w Bełżcu i Majdanku, a dzielnica żydowska na Podzamczu została niemal całkowicie wyburzona - czytamy.

Tego nie mogło zabraknąć w zestawieniu. W artykule autorzy zwracają uwagę, że regionalna kuchnia Lublina i Lubelszczyzny nosi silne wpływy wielokulturowości tej części Polski. - Znajdziemy w niej bowiem przysmaki spopularyzowane przez ludność żydowską, rosyjską czy białoruską. Będąc w Lublinie nie możemy więc nie spróbować lubelskich cebularzy, czyli placków z nadzieniem cebulowym, które zaczęli na Starym Mieście w Lublinie wypiekać żydowscy piekarze. Na obiad koniecznie posmakujmy forszmaka lubelskiego - gęstego, pożywnego gulaszu mięsnego z ogórkami kiszonymi. Zwolennicy mącznych potraw wybiorą raczej pierogi ruskie z ziemniakami i serem białym albo pierogi lubelskie, w których z kolei biały ser wymieszany jest z kaszą gryczaną, boczkiem i miętą - piszą autorzy. 

Ten lokal stał się swoistym doświadczeniem pokoleniowym, zarówno dla wieloletnich mieszkańców, jak i tych, którzy dopiero wprowadzili się do Koziego Grodu. Znajduje się na Starym Mieście, sąsiadując z Bramą Krakowską i gmachem Trybunału, pod którym chętnie robią sobie zdjęcia nowożeńcy. Czarcią Łapę odwiedziła w 2010 roku Magda Gessler ze swoją rewolucją, na początku sierpnia zaś restauracja przeszła kolejną metamorfozę, zmieniając wystrój i powiększając swoją powierzchnię - tak piszą o jednej z najpopularniejszych lubelskich restauracji autorzy artykułu.

A tak piszą o naszych trolejbusach: - Wyobraź sobie, że w okolicach dawnej drogi wylotowej w kierunku Warszawy (dokładniej pod skansenem) wsiadasz w autobus linii nr 20, który dowiezie Cię do centrum. Podróż przez pierwsze kilka minut przebiega bez żadnych niespodzianek, po czym twój pojazd zatrzymuje się na przystanku, wychodzi z niego kierowca, zaczyna coś dłubać przy tylnej klapie, zakłada pałąki na sieć trakcyjną i... zaczynacie jechać pojazdem elektrycznym. Science fiction - Bynajmniej. To prawdziwa historia, która może się Wam zdarzyć w Lublinie - mieście, w którym ogromną popularnością cieszą się tzw. trajtki.

Legendę o czarciej łapie znają chyba wszyscy mieszkańcy Lublina, a stół z wypalonym śladem dłoni diabła jest jedną z najczęściej odwiedzanych atrakcji turystycznych Lublina. Dlatego w takim zestawieniu nie mogło go tu zabraknąć.

Ten symbol Lubelskiej Spółdzielni Mieszkaniowej powoli staje się legendą. Tak piszą na ten temat dziennikarze z morizon.pl: - Lubelska Spółdzielnia Mieszkaniowa zwana potocznie LSM albo Słonecznym Wzgórzem to wzorcowy przykład stworzenia architektury współgrającej z zielonym otoczeniem i ukształtowaniem terenu. W 1959 roku do użytku oddano pierwsze bloki Słonecznego Wzgórza, na osiedlu Adama Mickiewicza i to właśnie tutaj w latach 60. powstał kultowy dla lublinian plac zabaw ze zjeżdżalnią w kształcie rakiety, dla której inspiracją był lot Jurija Gagarina w 1961 roku oraz charakterystyczny gazik terenowy. W ostatnich latach plac zabaw został odnowiony według projektu studentów architektury Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i ich wykładowców. Rakieta zyskała nowe poszycie, a nowy gazik został sprowadzony spod Tarnowa.

(Zdjęcie wykonano przed remontem)

Choć przez remont placu Litewskiego zniknął nam z oczu to wciąż jest charakterystycznym symbolem miasta. - Tak naprawdę nie jest baobabem, lecz topolą czarną. Ciężko ustalić, skąd wzięło się jej osobliwe imię, trudno także jednoznacznie orzec, ile może mieć lat. Pojawiają się więc hipotezy, jak chociażby ta zasłużonego historyka sztuki i architekta krajobrazu Euzebiusza Maja, że drzewo zostało zasadzone krótko po upadku powstania styczniowego i miało pełnić dwojaką funkcję - przypominać o żałobie, ale również (dzięki swojej masywności i sile) pokazywać, że duch w narodzie nie ginie. Wraz z upływem czasu Baobab dorobił się funkcji orientacyjnej. Stoi niezmiennie na placu Litewskim i jest jednym z najbardziej charakterystycznych elementów krajobrazu w tej okolicy, więc ludzie często się pod nim umawiają - czytamy na portalu.

To z kolei kultowe miejsce wśród studentów uczących się w Lublinie. - Gdy jeszcze go nie zagrodzono, był najważniejszym punktem spotkań pod chmurką dla studentów każdego z uniwersytetów. To tam w jednym momencie potrafiły przy piwie (i nie tylko) przesiadywać wieczorami (i nie tylko) dziesiątki osób. Oczywiście nielegalnie, oczywiście z niedużym, ale jednak dreszczykiem emocji. Ten ostatni był minimalizowany przez świetnie kojarzoną w procentowych kręgach miasta postać Grzegorza Super Zbieracza ? człowieka, który z zabierania puszek i butelek uczynił zawód i tak rozkręcił swój biznes, że zakupił nawet skuter, by stać się bardziej mobilnym - czytamy na stronie morizon.pl.

Dawny budynek Państwowych Domów Towarowych budził i nadal budzi kontrowersje. Znajduje się w samym sercu miasta (u zbiegu deptaka z ul. Kapucyńską), a razi wielkoformatowymi reklamami i pstrokacizną spod znaku "mydło i powidło". Nie brakuje jednak osób, które dopatrują się w nim dobrego, powojennego modernizmu.

Autorzy artykułu docenili też życie kulturalne Lublina, na temat browaru Perła i związanych z nim atrakcji artystycznych piszą: - Są takie okolice w mieście, w których człowiek mógłby rozbić namiot i zostać przez tydzień, bo nie zabrakłoby mu ciekawych rzeczy do roboty. W Lublinie taką przestrzenią jest Browar mieszczący się na ul. Bernardyńskiej. Miejsce związane z lokalnym piwem Perła chętnie udostępnia swoje tereny pod inicjatywy kulturalne - odbywają się tu studenckie Kozienalia i w te wakacje zaczęła działać Radość, czyli nowy klub na trawie. Wisienką na torcie pozostaje plenerowe Kino Perła, które ma swój początek w Kozim Grodzie i zdążyło się już rozprzestrzenić po kraju. Mało? Dodajmy więc do tego Perłową, lokal, który swego czasu nazwano architektoniczną, perełką w skali Polski.