Główny Urząd Statystyczny właśnie podał szacunkowe dane dotyczące produktu krajowego brutto wytworzonego w 2015 roku dla wszystkich województw. Niespodzianek nie ma.
Na pierwszym miejscu nadal jest województwo mazowieckie, którego dobry wynik śrubuje Warszawa. PKB na mieszkańca w 2015 roku wyniosło ponad 74,5 tys. zł. To aż 159,4 proc. średniej krajowej.
Mazowieckie stara się gonić Dolny Śląsk. Z wynikiem 52,1 tys. zł na mieszkańca i 111,5 proc. w odniesieniu do całego kraju zajmuje w zestawieniu drugie miejsce.
W województwie dolnośląskim mieszka ponad 2,9 mln osób. Oczywiście tutaj także bardzo duży wkład we wzrost PKB ma stolica województwa czyli liczący ok. 340 tys. mieszkańców Wrocław. W mieście swoje siedzimy ma sporo znanych firm informatycznych, jak choćby IBM. Powstają także nowe fabryki czy centra logistyczne. To sprawia, że PKB województwa rośnie.
Województwa, które ciągną polski PKB w górę są jeszcze Wielkopolskie (50,8 tys. zł na mieszkańca i 108,8 proc. średniej krajowej) oraz Śląskie ( 48,7 tys. zł na mieszkańca i 104,1 proc. średniej).
W Wielkopolsce mieszka blisko 3,5 mln mieszkańców, a najsilniejszym gospodarczo ośrodkiem jest oczywiście Poznań, który zamieszkuje ponad 540 tys. mieszkańców.
Natomiast w województwie śląskim mieszka ponad 4,5 mln mieszkańców, co czyni je jednym z najludniejszych w kraju. Jego stolica - Katowice - ma blisko 300 tys. osób.
Tylko we wspomnianych wcześniej czterech województwach PKB przekracza średnią krajową. Wkrótce do tego grona będzie miało szansę dołączyć województwo pomorskie. W 2015 roku PKB na mieszkańca wyniósł tam 44,8 tys. zł, natomiast procentowo to 95,9 średniej dla Polski.
Województwo pomorskie zamieszkuje ponad 2,3 mln osób, a jego stolicę Gdańsk - 460 tys. osób.
Na szóstym miejscu w zestawieniu jest województwo łódzkie. Tutaj PKB na mieszkańca wyniosło 43,7 tys. zł, co daje 93,5 proc. średniej krajowej.
Łódzkie zamieszkuje blisko 2,5 mln osób, a jego stolicę Łódź - niecałe 700 tys.
Na kolejnych miejscach w zestawieniu są województwa: małopolskie (42,1 tys. zł na mieszkańca oraz 90,1 proc. średniej), zachodniopomorskie (39,6 tys. zł oraz 84,9 proc. średniej), lubuskie (39 tys. zł oraz 83,5 proc. średniej), kujawsko-pomorskie (38,1 tys. zł na mieszkańca i 81,6 proc. średniej krajowej).
Granicę 80 proc. średniej przekracza jeszcze województwo opolskie (dokładnie 80,8 proc. oraz prawie 37,8 tys. zł na głowę mieszkańca).
Dotarliśmy do najsłabszej piątki województw pod względem PKB. Wszystkie to oczywiście regiony na wschodzie Polski. Warto też zauważyć, że znacznie odstają one od reszty województw. PKB najlepszego z nich świętokrzyskiego wynosi 72,4 proc. czyli jest gorsze od znajdującego się o jedno miejsce wyżej opolskiego aż o 8 proc.
Najgorszy wynik spośród wspomnianej piątki osiągnęło województwo lubelskie. Mimo, że w porównaniu z 2014 rokiem kwota PKB wypracowana przez jednego mieszkańca wzrosła z 31,2 proc. do 32 tys. zł to procentowo województwo w skali kraju ma mniejszy udział w PKB. Wynosi on zaledwie 68,6 proc. Rok wcześniej było to 69,9 proc. Przed lubelskim w zestawieniu są: podkarpackie (70,7 proc.), warmińsko-mazurskie (71 proc.), podlaskie (71,1 proc.) i świętokrzyskie (72,4 proc.).
Sławomir Sosnowski, marszałek województwa wyniki komentuje krótko: - Ostatnie miejsce wynika z naszej historii. Wszystkie wojny, które się działy przez lata przechodziły przez tereny wschodnie. Wszystkie województwa wschodnie mają taki słaby wynik. Różnice wynoszące ok. 1 proc. są znikome. Natomiast to, co dzieje się teraz i zamęt fundowany przez rząd nie sprzyja wzrostowi PKB.
Zapytaliśmy też eksperta czy słaby wynik województwa lubelskiego to powód do zmartwień? - Przede wszystkim nie można traktować PKB jako jedynej miary rozwoju województwa. To wskaźnik, który także jest obarczony wieloma wadami. Jednak pokazuje on co się dzieje ze strukturą gospodarczą. W województwie lubelskim jest ona niezbyt korzystna. Przede wszystkim dużo osób jest zatrudnionych w rolnictwie, które jest tradycyjne, nastawione na wytwarzanie surowców, co nie stanowi wartości dodanej. Po drugie brakuje nowoczesnego przemysłu. Takich zakładów jak Azoty w Puławach czy PZL Świdnik jest po prostu za mało, żebyśmy mieli duży udział w PKB - tłumaczy prof. Andrzej Miszczuk z Centrum Europejskich Studiów Regionalnych i Lokalnych Uniwersytetu Warszawskiego.
Jak dodaje prof. Miszczuk obecna sytuacja jest w dużej mierze uwarunkowana zaszłościami historycznymi, a Lubelszczyzna potrzebuje sporych zmian strukturalnych. Tych jednak nie robi się z dania na dzień. Duże inwestycje w rozwój firm są długimi procesami. Nie powinniśmy się więc spodziewać, że w lubelskim PKB nagle wystrzeli do góry.
- Trzeba też pamiętać, że PKB nie jest jedynym miernikiem. W przypadku innych nie wypadamy już tak źle. Wystarczy wziąć pod uwagę wskaźnik rozwoju społecznego Organizacji Narodów Zjednoczonych, w którym badane są m.in. długość życia czy kwestie społeczne. Pod tym względem jest już nieźle - zauważa prof. Andrzej Miszczuk.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze
BTW. Ciekawi mnie jakie udziały w zarabianiu PKB swojego województwa mają Lublin i Wrocław respektywnie. Wrocław jest dwa razy większy pod względem populacji, i powierzchni, ale ciekawi mnie jaką ma relację do swojego województwa. Region powinien byc silny, bo jest tam bardzo dużo miast, ale jaka utrzymuje sie proporcja w generowaniu PKB, to mnie bardzo ciekawi.