Lekcji tak jak ona nie prowadził nikt. Czytanie poezji - przy świecach i muzyce, recytacja na ławkach. Mówiła, że to nie lekcje, ale spotkania. Kiedy się gniewała, puszczali przez radiowęzeł Perfect. Wychowała wielu dziennikarzy.
Beata Nowak jest polonistką z III Liceum Ogólnokształcącego im. Unii Lubelskiej w Lublinie.
- W zeszłym roku województwo lubelskie na olimpiadzie z języka polskiego było reprezentowane przez czterech uczniów, czterech z naszej szkoły, trzech od Beaty. Około 20 olimpijczyków na pewno wychowała. Nie wiem, jak ona to robiła - wspomina Grzegorz Lech, dyrektor Unii.
Profesor Nowak jest organizatorką słynnych warsztatów dziennikarskich. Przyjeżdżali na nie uczniowie z całego województwa. W zeszłym roku odbyła się już 15. jubileuszowa edycja. Niesamowite jest to, że ci, którzy kiedyś byli ich uczestnikami, dzisiaj są wziętymi dziennikarzami i prowadzą tu zajęcia. Przykład Józka Szopińskiego z TVP Lublin i Radia Lublin, Anny Kiedrzynek z "Gazety Wyborczej".
Uczniowie Beaty Nowak pracują m.in. w "Newsweeku", "Gazecie Wyborczej", ci bardziej zwariowani w RMF, w Radiu Zet. W sumie kilkanaście osób jest dziennikarzami.
Anna Kiedrzynek, absolwentka klasy dziennikarskiej: - Na pierwszej lekcji spodziewaliśmy się antycznych tragedii, czyli tego, od czego zwykle się zaczyna, a tu sorka zaskoczyła nas "Sklepami cynamonowymi" Brunona Schulza. Zasłoniła okna, puściła piosenkę Justyny Steczkowskiej "Świt". Wiele jej lekcji miało element performatywny.
W 1999 r. Beata Nowak w Unii założyła pismo "Sensor". Wychodzi ono do dzisiaj, ma swój numer w Bibliotece Narodowej. Pani profesor prowadzi warsztaty dziennikarskie o specjalności prasa, radio i telewizja.
Józek Szopiński: - Uczestniczyłem w prawie wszystkich edycjach. To dzięki nim jestem tu, gdzie jestem. Na jednych z pierwszych zajęć były ćwiczenia z mikrofonem, prowadziła je Maria Brzezińska. Każdy miał powiedzieć, dlaczego jest wyjątkowy. Potem pani Maria zapytała, czy nie chcę spróbować w radiu i tak się zaczęło.
Grzegorz Lech: - Młodzi ludzie potrzebują jasnych, czytelnych reguł, ale też poczucia, że może im być coś wybaczone. Nie przypominam sobie, żeby Beata nie dała komuś promocji do kolejnej klasy. Może niektórzy mieli jej to za złe. Najważniejsze dla niej nie jest to, żeby nauczyć, i to jest jakieś złamanie etosu nauczycielskiego, ale żeby
Wszystkie komentarze