Umea (Orla 4)
Dzięki ich burgerom okazało się, że ukryty weganin znajduje się w każdym z nas. Niektóre wyspecjalizowane burgerownie mogłyby się w Umei uczyć składania tego niby prostego jedzenia. Kanapki nie rozpadają się, a ich kolejne odsłony uzależniają coraz większą liczbę smakoszy. Wołowina przestaje być potrzebna.
Ostatnio proponowali m.in. burgera cukiniowo-paprykowego z ziołami i suszonymi pomidorami (13 zł) i fitburgera konopno-soczewicowego z gryką i słonecznikiem (13 zł), a do tego sos piri-piri i limonka lub mayo-mango. Są też wyraziste zupy, łączące wiele aromatów, np. swojski krupnik na podgrzybkach (7 zł) lub kapuśniak po węgiersku (7 zł). Kącik dla najmłodszych i mądrze ustawione stoliki pomogą spędzić spokojnie czas. Właściciele chcieli, żeby goście nie musieli się zastanawiać, czy potrawa dla nich przyrządzona nie zawiera produktów odzwierzęcych, czy frytki nie są smażone w tłuszczu zwierzęcym lub w takim, gdzie pięć minut wcześniej ktoś smażył schabowego.
Gośćmi są nie tylko wegetarianie i weganie, ale też osoby z alergiami i nietolerancjami pokarmowymi oraz ludzie, którym zależy na lekkim posiłku w ciągu dnia. Zaspokajane są również oczekiwania klientów, którzy poszukują nowych smaków oraz są ciekawi innego podejścia do kuchni.
Wszystkie komentarze