Zmiana szaty graficznej biletów komunikacji miejskiej miała miejsce jesienią ubiegłego roku. "Nowe bilety różnią się przede wszystkim rozmieszczeniem i symboliką elementów wchodzących w skład grafiki. Konstrukcja graficzna biletów została odświeżona, przez co zyskały one nowoczesny wygląd oraz prostą i czytelną formę. Zachowana została natomiast obecnie obowiązująca kolorystyka biletów. Zieleń nadal dedykowana jest biletom normalnym, zaś kolor czerwony biletom ulgowym." - wyjaśniała Justyna Góźdź, rzeczniczka ZTM Lublin.
A tak wyglądała poprzednia wersja biletów, która obowiązywała przez kilka poprzednich lat. Przejazdówki, które kupujemy w kioskach, sklepach lub u kierowców od dłuższego czasu mają takie same barwy. Zielone to bilety normalne, natomiast czerwone - ulgowe.
Nieco inne, zazwyczaj w biało-niebieskich barwach, są bilety kupowane w biletomatach. Natomiast wszystkie mają zabezpieczenia przez oszustami. To hologram i specjalne znaki graficzne.
Duże kontrowersje wywołała decyzja ZTM Lublin z listopada 2012 roku. Wówczas zdecydowano się na wprowadzenie do obiegu biletów, na których pojawiły się krótkie historyjki dotyczące tematu dyskryminacji. "Akcja ma zwrócić uwagę na istniejące w społeczeństwie animozje na tle religijnym, seksualnym, rasowym. Krótkie paski komiksowe, które znajdują się na biletach, wychodzą z prostego założenia, że dialog możliwy jest na wielu płaszczyznach" - pisali organizatorzy akcji - Pracownia Sztuki Zaangażowanej Społecznie "Rewiry" w Centrum Kultury w Lublinie.
www.rewiry.lublin.pl
Na rewersie biletów Żyd oraz czarnoskóry pojawią się wśród kibiców Motoru Lublin. Będą jeszcze dwie historyjki - na jednej z nich kibice deklarują: "Motooor! Dla was to tylko piłka! Dla nas styl życia!" i następnie całują się, na drugiej pojawia się Rom.
Akcji towarzyszyły plakaty umieszczone na wiatach przystanków. Autorami komiksów byli Dominik Szcześniak oraz Maciej Pałka.
Akcja nie spodobała się jednak zarządowi i radzie nadzorczej Motoru Lublin. Klub wydał oświadczenie, że grafiki "są nieuprawnionym przejawem wciąż jeszcze obowiązujących stereotypów i półprawd, szkodzących wizerunkowi środowiska piłkarskiego, które m.in. dzięki takim nieudanym "artystycznym" projektom kojarzone jest z rasizmem lub homofobią."
W podobnym tonie wypowiedzieli się kibice Motoru. Jak przekonywali rysunki to "bezwzględna i bezczelna prowokacja".
www.rewiry.lublin.pl
Doszło nawet do marszu kibiców przed ratusz, gdzie wyrazili oni swoje niezadowolenie z wyglądu biletów. Krzyczeli: "Lublin miastem bez dewiacji", "Chłopak, dziewczyna - normalna rodzina" czy "Pietrasiewicz won z Lublina"
Ostatecznie miasto wycofało bilety ze sprzedaży. Zostały zastąpione innymi.
Fot. Rafał Michałowski / AG
Tym razem kontrowersji nie było. Na biletach pojawiły się grafiki Janka Kozy.Tym razem nie miały już dotykać żadnych drażliwych kwestii, a jedynie wywołać zaciekawienie, czy ambiwalentne odczucia. Jak choćby w przypadku nieogolonego mężczyzny z puszką piwa mówiącego: "Możesz osiągnąć wszystko co chcesz".
Ale wróćmy na pierwszą stronę biletów. Te zmieniały się dosyć często. Zanim powstał ZTM za wygląd biletów odpowiadało Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne.
Kto jeszcze pamięta 30-minutowe bilety ulgowe, które kosztowały niespełna złotówkę. Tak właśnie było na początku XXI wieku.
Za normalny bilet trzeba było zapłacić wtedy 1,90 zł co w porównaniu z dzisiejszą stawką (3,20 zł) jest bardzo atrakcyjną ceną.
pko
Co więcej zdarzały się też promocje i bilet można było kupić już za 1,70 zł. Ale tylko w pojazdach MPK Lublin. U prywatnych przewoźników trzeba było zapłacić odliczoną kwotę konduktorowi lub kierowcy.
A tutaj mamy promocyjny bilet ulgowy:
pko
Co kilka lat ceny biletów rosły. Jednak jeszcze kilkanaście lat temu nie było potrzeby wymieniania biletów w kasach ZTM. Na biletach przystawiano pieczątki z kwotą o którą wzrosła cena i można było z nich korzystać bez problemów. Oto przykłady:
pko
Zanim weszliśmy w erę cyfrowych biletów kodowanych na elektronicznych kartach okresowe przejazdówki wyglądały zupełnie inaczej.
Na bilecie panie w kasach MPK wpisywały imię i nazwisko pasażera oraz jego adres. Podczas kontroli trzeba było mieć przy sobie dokument ze zdjęciem. Inaczej mandat gwarantowany.
Dane pasażera musiały być wpisane długopisem. Było to określone w regulaminie, który widniał na tylnej stronie:
pko
pko
Dane musiały być też umieszczone na bilecie siedmiodniowym. Ten kasowało się przy pierwszym skorzystaniu z niego. Dziś już takich biletów nie ma.
Na dole możemy też przeczytać, że bilety obowiązywały wyłącznie w pojazdach MPK Lublin. Nie obowiązywały więc wsiąść w autobusach prywatnych przewoźników. Trzeba było w nich zapłacić "do ręki" albo czekać na kolejny pojazd MPK.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze