Lodziarnia mieści się w kamienicy przy Krakowskim Przedmieściu 4. Ciepły czerwcowy wieczór. Mimo że dochodzi 19, przed lokalem wije się zakręcony ogonek klientów. W sumie 84 osoby. Kilkanaście metrów dalej trzy witryny z lodami znanych koncernów świecą pustkami.
JAKUB ORZECHOWSKI
- Od lat jeździmy na wakacje do Grecji. Zaliczyliśmy już 12 wysp. Za każdym razem rezydenci z biur podróży powtarzają, by wychodząc wieczorem na miasto, wybierać tawerny oblegane przez ludzi. To najlepsza gwarancja jakości. Widząc kolejkę na lubelskim deptaku, nie mogliśmy się oprzeć - opowiada Magdalena, turystka z Warszawy, która przyjechała do Lublina na Noc Kultury.
Lody Bosko to pomysł Huberta Adaszewskiego. Rocznik 1988. Pochodzi spod Opola Lubelskiego. Do Lublina przyjechał po skończeniu gimnazjum. Dostał się do liceum im. Staszica. Po studiach w Szkole Głównej Handlowej i Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego poszedł do pracy w korporacji. W dużej firmie zajmował się funduszami inwestycyjnymi.
- Po trzech latach pracy doszedłem do wniosku, że praca w korporacji to nie jest zajęcie dla mnie. Odszedłem i wróciłem do Lublina - opowiada Hubert Adaszewski.
Adaszewski, wracając do domu, miał już sprecyzowany pomysł na życie. Od zawsze chciał pracować na swoim.
- Od kilkunastu lat rodzice prowadzą na rynku w Kazimierzu Dolnym kawiarnio-lodziarnię o nazwie Ambrozja. Choćby z tego powodu miałem pojęcie o tym, jak produkuje się dobre lody. Ale pomysł na lody Bosko był mój - zaznacza właściciel lubelskiej lodziarni.
Adaszewski wrócił do Lublina jesienią 2014 r. i z miejsca zaczął przygotowywać się do otwarcia interesu. Szukał lokalu. Kolejne tygodnie zajęło załatwianie różnego rodzaju formalności, pozwoleń, zatrudnianie ludzi.
- Mogłem wynająć lokal gdzieś na osiedlu, na peryferiach Lublina. Ale doszedłem do wniosku, że lodziarnia musi znajdować się w tej najbardziej reprezentacyjnej części miasta. Wybór padł oczywiście na deptak - podkreśla Hubert Adaszewski.
Lodziarnia Bosko wystartowała 9 maja 2015 r.
W czym tkwi tajemnica lodów Bosko?
Hubert Adaszewski: - Składniki każdych lodów są takie same: mleko, jajka, śmietana, cukier, świeże owoce, a także inne produkty, takie jak choćby czekolada. Następnie wszystko jest rozdrabniane na mikrony cząsteczek, bo wtedy bazę lodową najlepiej jest wymieszać. Nasza tajemnica tkwi w naturalnych produktach i sercu, które wkładamy w nasze lody. I jeszcze jedno. Najlepsze lody nie mogą być mrożone i przechowywane w zamrażarkach przez wiele tygodni. Lody Bosko trafiają do sprzedaży najpóźniej 24 godziny po ich wyprodukowaniu. To żelazna zasada, której się trzymamy.
Na początku "fabryka lodów" Bosko mieściła się w lodziarni na deptaku. Od wiosny tego roku, wraz z rozwojem firmy, została przeniesiona na zewnątrz. Znajduje się w innym lokalu, także w śródmieściu Lublina.
Adaszewski: - Od samego początku postawiliśmy na większe lodowe porcie. "Korporacyjna" gałka to z reguły 40-50 gramów, nasza jest większa. Waży ok. 120 gramów i kosztuje 4 złote. Wyróżnia nas też bogata oferta smaków.
Dziś lody Bosko to ok. 140 różnego smaków, choć jednorazowo w lodziarni można wybierać, w zależności od pory dnia, w kilkunastu smakach.
- Smaki lodów to nasze autorskie propozycje, ale jesteśmy otwarci na to, co sugerują nam klienci. Stąd dość odważne zestawienia choćby rokitnika z rozmarynem, figi z makiem czy pomidora, mozzarelli i bazylii - wylicza właściciel lodziarni Bosko.
Hubert Adaszewski nie chce mówić o liczbach i wielkości sprzedaży.
- Początki nie były łatwe. Pierwszy sezon, czyli lato roku 2015, wcale nie było takie wystrzałowe. Być może dlatego, że nie stawialiśmy na jakąś agresywna promocję. To był przede wszystkim Facebook i tzw. marketing szeptany. Ktoś wpadł do nas na lody, posmakowało i podał dalej - opowiada Adaszewski.
Dziś firma dynamicznie się rozwija.
Właściciel Bosko: - Stawiamy na dwie ścieżki rozwoju. Pierwsza to własne lodziarnie, taka jak ta przy Krakowskim Przedmieściu, i druga, otwarta niedawno w Centrum Handlowym Zana na LSM. Kolejna ścieżka to model franczyzowy. Bosko daje partnerowi know-how, jak prowadzić biznes, jak robić dobre lody, a partner w zamian dzieli się z nami częścią zysku.
Pierwsza lodziarnia Bosko działająca na zasadzie franczyzy została otwarta wiosną tego roku w centrum Kielc. Druga wkrótce zacznie działać w Radomiu na deptaku.
Hubert Adaszewski: - Plan na pięć najbliższych lat? Chcemy być obecni w centrach wszystkich miast wojewódzkich. Ale to nie wszystko. Planujemy rozwój części franczyzowej także za granicą. Na początku myślimy o Słowacji i Czechach. Także o Ukrainie. Zamykam oczy i wyobrażam sobie lody Bosko na rynku we Lwowie.
Recepta na sukces? - Ciężko pracuję, po 20 godzin na dobę. Niczego nie osiągnąłbym bez silnej woli, autodyscypliny i ścisłej realizacji założonego planu - kończy Adaszewski.
Firma należy do Huberta Adaszewskiego. Rocznik 1988. Absolwent I Liceum Ogólnokształcącego im. Stanisława Staszica w Lublinie. Adaszewski skończył Szkołę Główną Handlową i Szkołę Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie. Przez dziewięć lat pracował w Warszawie w sektorze bankowym.
Pierwsza lodziarnia na deptaku została otwarta 9 maja 2015 r. Dziś w Lublinie Bosko ma dwie lodziarnie. Także w Leclerku na LSM-e. Lody pod marką Bosko (franczyza) można tez zjeść w Kielcach, a wkrótce także w Radomiu.
Firma Bosko zatrudnia dziś ok. 50 osób.
* Figa z makiem
* San Escobar (kawa, czekolada, rum)
* Rokitnik z rozmarynem
* Caprese (pomidory, mozzarella, bazylia)
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze