Chłop żywemu nie przepuści
Kazimierz Grześkowiak (1941-1999)
Do grobu Kazimierza Grześkowiaka najłatwiej dotrzeć wchodząc na cmentarz bramą od strony ul. Lipowej (trzeba przejść ok. 300 metrów w lewo, grób znajduje się po prawej stronie).
Trudno wyobrazić sobie Silną Grupę Pod Wezwaniem bez zmarłego przed 18 laty Kazimierza Grześkowiaka. Słowa jego piosenek: "chłop żywemu nie przepuści", czy "ważne to je, co je moje" i nazwa zespołu kabaretowego trafiły do potocznej polszczyzny.
- Uważam ich za najbardziej niedoceniony skład z przełomu lat 60. i 70. Pamiętam z dzieciństwa, że byli tolerowani przez władzę, ale podobnie trochę jak Niemen, tylko że z innej mańki, uznani za dziwolągów czy niemalże chuliganów i pijaków. To kapela kompletnie zapomniana, a szkoda... - mówił o grupie Kazik Staszewski, który przed laty nagrał płytę z jej piosenkami.
Kazimierz Grześkowiak pochodził z Ostrowa Wielkopolskiego, ale do Lublina przyjechał na studia. I tu już pozostał aż do śmierci w 1999 roku.
Karierę zaczynał jako student filozofii KUL od pisania felietonów w prasie lubelskiej. Jako autora tekstów i wykonawcę piosenek zauważono go na Festiwalu Piosenki Studenckiej w Krakowie. Największe sukcesy odniósł na przełomie lat 60. i 70. To w tamtym okresie zdobył główną nagrodę w Opolu za piosenkę "Odmieniec" i stworzył (wraz z Tadeuszem Chyłą i Jackiem Nieżychowskim) Silną Grupę Pod Wezwaniem. Artyści wystąpili m.in. podczas otwarcia Mistrzostw Świata w Piłce Nożnej w 1974 roku w Niemczech.
Podczas jednego z koncertów Grześkowiak sparafrazował Mickiewiczowskie "Dziady": "Ciemno wszędzie, głucho wszędzie - czy tak, k...., zawsze będzie". Według niektórych relacji Grześkowiak na scenie pojawił się wtedy niezbyt trzeźwy. Incydent ten dał początek brutalnej kampanii propagandowej przeciwko Silnej Grupie, ale też przeciw innym przedstawicielom polskiej estrady (np. Czesławowi Niemenowi). Zarzucano artystom, że "obrażają polską klasę robotniczą". Był to początek końca Silnej Grupy i kariery Grześkowiaka, który do połowy lat 80. walczył z nałogiem.
Na scenę powrócił dopiero w latach 90. W 1997 roku ukończył powieść "Obszczymurki" poświęconą problemowi alkoholizmu. Zmarł 12 stycznia 1999 roku na atak serca.
Wszystkie komentarze