Ceny mebli zaprojektowanych przez Mudo Design wahają się od trzech do sześciu tysięcy złotych. Wszystko zależy od materiałów, procesu produkcji i wielkości mebla. Szafki, bieliźniarki i komody powstają z różnych gatunków drewna. Do zrobienia Cuento wykorzystano m.in. mahoń i wierzbę, wykonano ją w technice politury (polega na zastosowaniu roztworu z żywicy i spirytusu, dzięki któremu powierzchnia przedmiotów drewnianych jest błyszcząca). Borboleta zrobiona jest z dębu i ręcznie wycinanych ceramicznych płytek. Z drzewa bambusowego, klonowego i orzechowego zrobiono szafkę Coco. Z kolei La cocotte wykonano w drzewie tekowym. Dodano też drewniane i stalowe płytki. Szafka jest ręcznie lakierowana i woskowana. W wielu projektach oprócz drewna pojawią się też elementy z metalu i skóry.
Cuento powstała w starej wytwórni forniru. Zrobiono ją z pozostałości po innych meblach. Na jej drzwiach przedstawiono historię Jasia i Małgosi z bajki braci Grimm. To właśnie ta opowieść była inspiracją do stworzenia niewielkiej szafki. Jej nazwa - cuento - z hiszpańskiego oznacza baśń, bajkę. - Tata zaprojektował formę, a ja wygląd. Nasz pierwszy wspólny mebel, od niego się zaczęło studio - opowiada Katarzyna Cebulak, założycielka lubelskiego studia projektowego Mudo Design.
W latach 80. bez znajomości języka, z dyplomem historyka sztuki Andrzej Cebulak, ojciec Katarzyny, wyjechał do Hiszpanii. Tam znalazł pracę u dewelopera, który kupował stare rezydencje razem z wyposażeniem. Pan Andrzej naprawiał i konserwował zniszczone meble. Potem założył swój zakład. Po jakimś czasie do Hiszpanii przyjechała 11-letnia Kasia z mamą. - Pamiętam, że warsztat konserwacji mebli, gdzie pracował tata, był większy niż nasz obecny, wynajęty w garażu, taki jasny. Często tam przychodziłam i pomagałam tacie. Zaklejałam dziurki w meblach po drewnojadach specjalnym woskiem - wspomina. W ten sposób nauczyła się cierpliwości i precyzji. W Hiszpanii razem z rodzicami spędziła ponad dwa lata. Po powrocie do Polski skończyła liceum plastyczne w Lublinie, a potem Akademię Sztuk Pięknych w Łodzi. Jej ojciec wciąż zajmował się konserwacją sprzętów. Zaczęły pojawiać się zlecenia na zaprojektowanie zupełnie nowych mebli. W ich wykonaniu pomagały zaprzyjaźnione stolarnie
Pierwszy mebel, jaki Katarzyna zrobiła wspólnie z ojcem, powstał w 2009 roku. Była to szafka Cuento. Przy jej tworzeniu zastosowali intarsję, technikę przypominającą układanie puzzli. Z różnych gatunków drewna wycięli małe kawałki i stworzyli z nich obraz. Do tego zaprojektowali jeszcze poduszkę z lnu. Z takimi samymi wzorami jak drzwiczki szafki. Na szarym materiale złotą nicią wyszyto postaci dzieci, czyli Jasia i Małgosi, drzewa, zwierzęta i baśniowy dom czarownicy. - To był taki produkt poboczny, a w zasadzie to dzięki niej zaistnieliśmy w środowisku. Za poduszkę Cuento dostaliśmy nagrodę Must Have podczas piątej edycji Łódź Design Festival - wspomina Katarzyna. Zaraz po tym lubelska projektantka założyła firmę Mudo Design. W dosłownym tłumaczeniu z hiszpańskiego "mudo" oznacza niemy.
- Sama wymyśliłam nazwę. Ludzie, którzy zajmują się projektowaniem, bardzo dużo mówią o swoich pomysłach, a mało robią, zwłaszcza dotyczy to studentów. Stwierdziłam, że to będzie dobre określenie dla naszej firmy podkreślające to, że nie gadamy, tylko pracujemy. Wcielamy pomysły w życie. Poza tym ja i tata jesteśmy dosyć małomównymi osobami - przyznaje Katarzyna. Jej ojciec zazwyczaj tworzy formy mebli, zajmuje się produkcją. Katarzyna projektuje, dba o detale, wykończenia, dokłada intarsje.
- Maszyn się boję, wolę pracować ręcznie - stwierdza. W firmie pomaga im jeszcze dwoje przyjaciół: Tomasz Morszczyzna, który zajmuje się konserwacją, produkcją mebli i Magda Kowalczyk, architekt wnętrz. - Od bliskich więcej się wymaga. Mam bardzo dobry kontakt z tatą, ale nie jest łatwo prowadzić rodzinną firmę - mówi Katarzyna.
Podczas tworzenia bieliźniarki Coco, kolejnego projektu Mudo Design, inspiracją tym razem była bajka o chłopcu wychowanym przez wilki, czyli "Księga Dżungli" Rudyarda Kiplinga. Na drzwiach szafki widać palmy, na których siedzą małpy, pośrodku jest też lew, papuga. Wszystkie elementy tego "obrazu" mają charakterystyczne geometryczne kształty.
- Lubię, kiedy projekty zawierają w sobie treść - wyjaśnia Kasia. W projektowaniu kieruje się intuicją. Pierwsze szkice tworzy na papierze, potem przenosi je do komputera.
- Nigdy nie byłam dobra w projektowaniu na zawołanie, choć uważam, że to najwyższy stopień wtajemniczenia zawodowego. U mnie wszystko zaczyna się od koncepcji. Myślę obrazami - stwierdza. Projektantka wybiera też kolorystykę i sposób wykonania danego mebla. Wszystko musi być spójne i mieć swój styl. W ten sposób powstaje prototyp, który w razie zamówienia jest powielany. Zdarzają się klienci, którzy mają określone wymagania, co do wymiaru lub stylu mebla. Chcą, żeby stworzyć projekt specjalnie dla nich. Jeśli mieszkają w Polsce, Katarzyna jedzie wtedy na miejsce, ogląda wnętrze.
Wszystkie meble powstają w małym garażu w domu jednorodzinnym należącym do dziadków Kasi. Większość miejsca zajmuje tu ogromny stół, na którym wycinane są poszczególne części przedmiotów. Zazwyczaj stworzenie mebla w Mudo Design trwa ponad miesiąc.
- Nie jesteśmy w stanie konkurować ze stolarniami, które robią dużo i szybko. Wykonujemy projekty czasochłonne. Przyjmujemy zamówienia, na które inne firmy nie mogą sobie pozwolić - wyjaśnia Kasia. Jak choćby zlecenie na zagłówek od łózka. Jego przygotowanie trwało trzy tygodnie. Ma prawie cztery metry. Zrobiono go z pergaminu. Projektanci pracują nad sześciometrowymi drzwiami przesuwnymi, które będą oddzielać kuchnię od jadalni. Wyślą je do Nowego Jorku. Kiedy klienci zamawiają meble w Mudo Design, najpierw akceptują próbkę materiału. Nieraz jest ona poprawiana trzy razy.
Tangram to chińska gra składająca się z siedmiu figur geometrycznych. Można z nich układać dowolne kształty, elementy muszą jednak do siebie przylegać i nie mogą na siebie nachodzić. Każdą figurę można odwracać i obracać według potrzeb. Tangram projektantka znalazła w pracowni w Lubelskiej Szkole Sztuki i Projektowania. Na jej podstawie stworzyła szafkę Borboletę (po portugalsku motyl).
- Czasem inspiruje mnie tekst, innym razem jakiś przedmiot - wyjaśnia Katarzyna. Szuflada Borbolety pokryta jest małymi, kolorowymi (stąd jej nazwa), trójkątnymi płytkami. Każda ma magnes, dzięki czemu można je układać w dowolnych konfiguracjach.
- Jeśli ktoś zamówi Borboletę, to nigdy nie będzie taka sama - tłumaczy założycielka Mudo Design. Z szafką nawiązującą do chińskiej gry Katarzyna pojechała między innymi na wystawę meblarską w Łodzi. Podczas tworzenia Borbolety pojawił się jeszcze jeden nietypowy pomysł. Krzysztof Guz, mąż Kasi, zaprojektował darmową mobilną aplikację na iPada. Dzięki niej można stworzyć własną wersję szafki, wybrać kolor obudowy, nóg, frędzla oraz ułożyć własny wzór z ceramicznych płytek.
Na wzór Borbolety powstała La cocotte, czyli słoneczko. Jej front również wypełniają tangramowe układanki, ale zamiast ceramicznych trójkątów wykorzystano geometryczne płaskie klocki. Z takimi szafkami Katarzyna pojechała na Milan Design Week, czyli najważniejszą imprezę wnętrzarską w Europie. Biorą w niej udział wystawcy z całego świata. Zgłoszone wcześniej projekty oceniają kuratorzy wystawy i wybierają najlepsze. Z Polski na wystawie w Mediolanie oprócz Mudo Design były jeszcze dwie projektantki z Polski.
- Ludzie pytali nas, czy jesteśmy firmą z Włoch. To jest niedościgniony kraj, jeśli chodzi o projektowanie mebli. U nas ta dziedzina sztuki dopiero raczkuje. Nie ma aż takiej świadomości jak w Europie Zachodniej, ale musimy pozbyć się kompleksów - tłumaczy Cebulak. Mudo Design swoje meble sprzedaje w Anglii, Kanadzie, USA. Niektórzy zwracają uwagę na jakość, inni patrzą na modę. W Polsce do klientów trudniej dotrzeć, co nie znaczy, że ich nie ma.
Tekst pochodzi z "Magazynu Lubelskiego" Gazety Wyborczej, ukazał się 12.02.2016.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze