Zuzia z Dysa
Zuzia przyszła do naszego (byłego już) sklepu metalowego na ul. Zamojskiej. Mieszkała w sklepie ponad tydzień, bo łudziłam się, że jak przyszła, to może i wyjdzie, ale gdzie tam... Nawet początkowo nazwaliśmy ją "śrubka", bo upodobała sobie do leżakowania pudełko ze śrubami. Potem zabraliśmy ją do domu, a po ok. miesiącu zjawił się mężczyzna (nie wzbudził on mojej sympatii, o nie, typowy "blue bird" z Zamojskiej) z kwestią: "Podobno jest tu moja Zuzia!". Odprawiliśmy faceta z niczym, ale imię Zuzia nam się spodobało bardziej niż Śrubka.
Wszystkie komentarze