Według "lex Czarnek" do kuratora - nie do dziecka, nauczyciela, dyrektora czy rodziców - ma należeć decyzja, jakie organizacje pozarządowe będą mogły poprowadzić w szkole zajęcia pozalekcyjne.
Polska szkoła ma być katolicka i narodowa. To główny cel ministra Przemysława Czarnka i jego doradców, których ściągnął z Lublina i awansował. Czują, że na wojnie o dusze Polaków znaleźli się na pierwszej linii frontu. Oto ich ideologiczny portret.
- Zaledwie jedna skarga w ciągu pięciu lat dowodzi, że w "lex Czarnek" chodzi o to, żeby kurator zabraniał, a nie rodzic decydował w sprawie zajęć pozalekcyjnych - mówi Katarzyna Lubnauer z Koalicji Obywatelskiej. Jej posłowie kontrolują kuratoria oświaty w całej Polsce.
- Chodzi o stworzenie nowej ideologii wychowania polskiej młodzieży. Nie opartej o tolerancję, wiedzę, ale o ciasny jeden punkt widzenia - mówią przedstawiciele opozycji. W poniedziałek w Lublinie protestowali przeciwko "lex Czarnek". Na wtorek zapowiadana jest ogólnopolska akcja.
Grupa radnych klubu prezydenta Żuka sprzeciwia się zmianom wprowadzanym w oświacie. W czwartek mają zamiar przyjąć stanowisko krytyczne wobec lex Czarnek.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.