W normalnych warunkach znalezienie choć jednego miejsca na zabawę sylwestrową w klubie od wielu dni graniczyłoby z cudem. W pandemii możemy zapomnieć o imprezowaniu, choć niektórzy do samego końca wierzyli, że uda się pożegnać 2020 rok z wielkim hukiem.
- Dostajemy najbardziej po głowie, bo przez koronawirusa przyszło nam funkcjonować przy zerowych przychodach. Będziemy podnosić się z tego jeszcze przez wiele miesięcy - mówią właściciele lubelskich klubów. W ogromnym kryzysie znalazła się też branża koncertowa.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.