Reprezentacja skoczków narciarskich gościła w Puławach. Przy okazji II Kongresu Polska Chemia sportowcy rywalizowali z piłkarzami ręcznymi Azotów Puławy w...skoku w dal. - Porównania pomiędzy sportowcami z różnych dyscyplin sa bardzo trudne. Na co dzień nie ćwiczmy skoku w dal. W konkursie wystawię nasze najmocniejsze ogniwo, czyli Piotrka Żyłę - mówił Łukasz Kruczek, trener polskiej reprezentacji. Popularnego 'Wiewióra' dopingował lider polskich skoczków Kamil Stoch, a także Jan Ziobro, Klemens Murańka i Aleksander Zniszczoł. W składzie 'skoczków' z Azotów znaleźli się reprezentanci Polski Przemysław Krajewski i Piotr Masłowski oraz Mateusz Kus, Paweł Grzelak i Jakub Kosiak. - Zaraz po odebraniu brązowych medali MP zamiast rozjechać się na urlopy nakazaliśmy piłkarzom ćwiczenie skoku w dal. Jesteśmy doskonale przygotowani. Chcemy wygrać - śmiał się Paweł Dropek, trener bramkarzy Azotów.
W samym konkursie jak można było przypuszczać bezkonkurencyjny był Piotr Żyła. W swoim najlepszym skoku osiągnął 595 cm. - Byłem bliski kwalifikacji olimpijskiej, ale trochę zabrakło. Wolę jednak skakać na śniegu. Lepiej smakuje jak się upadnie, bo teraz mam usta pełne piasku - komentował swój występ skoczek. Próbował mu dorównać Przemysław Krajewski, który skoczył 553 cm. - Na początku traktowałem to jako zabawę, ale w trakcie konkursu adrenalina zrobiła swoje i rywalizacja była już całkiem serio - przekonywał zawodnik Azotów.
Najbardziej obleganą przez kibiców osobą był jednak Kamil Stoch. Dwukrotny mistrz olimpijski rozdał mnóstwo autografów. - Kibice chcą nas widzieć nie tylko na skoczni, ale też w nieco luźniejszych sytuacjach. Nie zawsze możemy do nich podejść i choćby chwile porozmawiać. W tym roku to pewnie ostatnia taka akcja. Później musimy się już w pełni skupić na treningach i regeneracji - mówił.
Wszystkie komentarze