Ekstraklasa po 24 latach wróciła do Lublina. Jednak swojego spotkania na Arenie Lublin nie rozgrywał Motor czy Lublinianka, a Górnik Łęczna. Podopieczni Andrzeja Rybarskiego w drugiej kolejce Lotto Ekstraklasy zmierzyli się z aspirującą do gry o medale Lechią Gdańsk. Spotkanie nie zgromadziło jednak tłumów (3,5 tys. widzów), a pozbawieni dopingu zawodnicy z Łęcznej niezbyt pewnie czuli się na murawie. Już od 7. minuty musieli grać w dziesiątkę, bo kontrowersyjną czerwoną kartkę ujrzał Paweł Sasin. W pierwszej połowie goście mieli piłkę przez ponad 70 proc. czasu gry. Przez dłuższy czas niewiele z tego wynikało, ale w 27. minucie spotkania sposób na Prusaka znalazł Milos Krasić.
Dziewięć minut po przerwie po nieporadnej interwencji Vanji Milinkovicia-Savica gospodarze wyrównali. Radość kibiców, którzy po wyrównaniu znacznie się ożywili trwała jednak krótko. W kolejnej akcji Jakub Wawrzyniak idealnie zagrał w pole karne do Grzegorza Kuświka i ten wyprowadził Lechię ponownie na prowadzenie.
W końcówce zaatakowali gospodarze i mimo gry w dziesiątkę stworzyli sobie dwie sytuacje do wyrównania, ale tym razem bramkarz gości się nie pomylił i Lechia wygrała 2:1.
jack
Wszystkie komentarze