Sala w Domu Słów był w czwartek wypełniona po brzegi. Czytelnicy przyszli porozmawiać z autorką książki 'Bieżeństwo 1915. Zapomniani uchodźcy'. Rozmawialiśmy o historii, o powikłanych losach ludzkich i o tym, że warto słuchać babć.
Książka Anety Prymaki - Oniszk opowiada historię bieżeńców - tak po rosyjsku nazwali uciekinierów carskie władze. Szacuje się, że uciekających przed wojskami niemieckimi mogło być wtedy ponad dwa miliony osób. Prości ludzie tracą wszystko. Uciekają w głąb Rosji. Taki był m. in. los babci autorki książki.
Jedna z uczestniczek spotkania w Domu Słów pytała czy napisanie tej książki przyniosło autorce ukojenie. - Przecież szukając śladów z przeszłości swojej babci, ocaliła pani także pamięć o innych ludziach, którzy przeżyli podobną tragedię - mówiła.
- Ja chyba nie miałem wewnętrznej zgody, chyba całe moje pokolenie jej nie miało, żeby te historie po prostu odeszły. Bo one są zbyt ważne. - odpowiadała Aneta Prymaka-Oniszk - Mam też wrażenie, że cały ten proces pisania był działaniem trochę mistycznym. Opowiadam o tym z lekką ironią, ale niezupełnie. Wydaje mi się, że pisząc 'Bieżeństwo' wszystko mi sprzyjało. Otrzymywałam gigantyczne wsparcie od moich sąsiadów, ciotek i wielu , wielu ludzi, których wcześniej nie znałam. Opowiadane historie jakoś nas łączyły, wyzwoliła się energia. Myślę, że to wszystko za sprawą babci Nadzi, która gdzieś tam w zaświatach usiadła z dziadkiem, z moim tatą, ze wszystkimi innymi i ustaliła, że skora ja chcę o tym napisać, to trzeba mi pomóc - mówiła autorka.
Spotkanie trwało 1,5 godziny, a prawie drugie tyle rozmowy podczas podpisywania książki. Dziękujemy wszystkim za przybycie.
Wieczór autorski został zrealizowany w ramach programu 'Inny Lublin' przy współpracy 'Gazety Wyborczej' w ramach cyklu 'Wyborcza na żywo'.
Przypomnijmy, że 'Bieżeństwo 2015' znalazło się wśród piątki finalistów Nagrody Kapuścińskiego dla najlepszej książki reporterskiej roku. Werdykt zostanie ogłoszony 21 maja. Trzymamy kciuki.
Wszystkie komentarze