Co działo się w Lublinie 10 lat temu?

Największy lotniczy port w kraju, chce wybudować w Białej Podlaskiej międzynarodowe konsorcjum

Lotnisko, o zakładanych możliwościach obsługi 6-8 mln pasażerów rocznie, miałoby ustępować tylko stołecznemu Okęciu.

Pomysł nowych lotnisk w Polsce nie jest nowy, a plany i marzenia różnych lotniczych lobby nabrały realnych kształtów już w połowie 1996 roku. Wtedy to MON podjął słynną decyzję nr 101 o udostępnieniu dla potrzeb lotnictwa cywilnego aż 14 lotnisk wojskowych. Wśród nich jest Biała Podlaska, w której zakończyła się krajowa konferencja lotnicza.

Najbardziej sensacyjnym tematem dwudniowego spotkania przedstawicieli wszystkich portów lotniczych w Polsce i firm z sektora budowy, wyposażenia i obsługi lotnisk, była prezentacja planów zamiany miejscowego lotniska wojskowego w międzynarodowy port.

Głównym inicjatorem pomysłu jest turecki biznesmen Vahap Toy, właściciel spółki Epit & Korporacja Rozwoju Wschód-Zachód. Do realizacji zachęcił 25 inwestorów z USA, Kanady, Turcji, Wielkiej Brytanii i Niemiec. - Nasi partnerzy to liczące się w branży międzynarodowe firmy, jak np. John Hopkins - operator 14 lotnisk w Ameryce. Żaden z zainteresowanych nie zerwał z nami kontaktu po zamachach 11 września w USA - podkreśla prezes Epit & KRWZ Ryszard Grabas.

- A do tego strefa gospodarcza i część komercyjna z hotelami, restauracjami, aqua parkiem, centrum kongresowym, medycznym, nowym osiedlem mieszkaniowym. Przewidujemy, że po oddaniu inwestycji liczba mieszkańców Białej Podlaskiej sięgnie 150 tysięcy. Przy samej budowie może znaleźć zatrudnienie 17 tys. ludzi, a później pracować tu będzie nawet i 35 tys. osób - mówi prezes Grabas.

Epit & KRWZ założył spółkę Port Lotniczy Biała Podlaska, w której ma 49 proc. udziałów. 51 procent akcji należy do Skarbu Państwa, a ma je przejąć samorząd wojewódzki. - Nasze lotnisko i strefa gospodarcza zostały zapisane w strategii rozwoju województwa lubelskiego. Cała inwestycja będzie jednak prowadzona poza budżetem państwa, w oparciu o środki inwestorów - przekonuje prezes spółki i dyrektor Portu Lotniczego Biała Podlaska Piotr Wieczorek.

Nowemu lotnisku stanęły jednak na drodze lasy. Były dyrektor Lasów Państwowych odmówił przekazania pod inwestycję terenów leśnych, z których należałoby wyciąć przynajmniej 300 ha. Epit&KRWZ zabiega więc w obecnym rządzie o zmianę decyzji. Mówi się wręcz o lobbingu znanych podlaskich parlamentarzystów - Franciszka Stefaniuka (PSL) i Lecha Nikolskiego (SLD) na rzecz przełamania lodów wokół bialskiego lotniska. Gdy tylko uzyskamy przychylną decyzję co do lasu, ruszymy z pracami - zapewnia prezes Ryszard Grabas. n

Port Lotniczy Biała Podlaska to inwestycja szacowana na 2,3 mld USD. Dwa pasy startowe o długości 4,2 oraz 3,7 km, płyta mieszcząca min. 20 samolotów, terminal pasażerski obsługujący do 8 mln podróżnych rocznie, terminal cargo z bazą składową i magazynem paliw.

Na ul. Nadbystrzyckiej na przejściu dla pieszych po raz pierwszy w tym roku przepuścił mnie kierowca. Spojrzałam na rejestrację: warszawska. A mówi się, że to warszawiacy jeżdżą po chamsku. Kierowcy z Lublina rzadko na przejściach w ogóle zwalniają.

Mimo listopada po ulicach Lublina jeździ dużo rowerzystów. Większość z nich ma tylko tylne pulsujące czerwone światełko. Proszę, by policja ich pouczyła, że konieczne jest też światło z przodu. W mieście bardzo łatwo o czołowe zderzenie, choćby przy zmianie pasów ruchu.

Tłumy ludzi szturmowały otwarty w sobotę (17.11.2001 r.) Media Markt przy ul. Zana. W dniu otwarcia odwiedziło sklep 20 tysięcy osób, ale nie wszyscy wychodzili ze sprawunkami. - Zakupy zrobiło trzy tysiące klientów - mówi dyrektor Media Markt Lech Wojtachnia. W niedzielę nie było lepiej. Żeby wejść do sklepu, trzeba było odstać co najmniej 15 minut na dworze. Ochroniarze wpuszczali partiami, po dwadzieścia-trzydzieści osób.

W grudniu były poseł Krzysztof Kamiński otworzy razem ze swoim ojcem kancelarię prawniczą przy ul. Bieczyńskiego w Lublinie, tuż koło Ogrodu Saskiego

Kancelaria prawnicza Wiesława i Krzysztofa Kamińskich była w tym miejscu w latach 80. Krzysztof Kamiński, poseł AWS poprzedniej kadencji, nie startował we wrześniowych wyborach parlamentarnych. Przez ostatni rok przygotowywał się do pracy w dyplomacji, zdał wszystkie egzaminy i był już wyznaczony na konsula w Nowej Zelandii. Miał wylatywać z całą rodziną 22 października. Sprzedał samochód, spisał przedwstępną umowę o sprzedaż mieszkania, jego żona zwolniła się z pracy w szkole, dzieci zapisali do korespondencyjnej szkoły w Warszawie. Dwa dni przed planowanym odlotem nominację cofnął mu minister Cimoszewicz.

- W grudniu otwieram z ojcem kancelarię prawniczą w Lublinie. Wiesław Kamiński będzie obsługiwał sprawy głównie z terenu, ja raczej z Lublina - powiedział nam Krzysztof Kamiński.

Dawno niewidziane kolejki stały w sobotę (17.11.2001 r.) rano przed niektórymi bankami. Lublinianie chcieli jak najszybciej założyć "lokaty antypodatkowe"

Na otwarcie oddziału Kredyt Banku czekało kilkanaście osób, podobnie było niedaleko pod III Oddziałem Pekao SA. Większość banków w Lublinie pracowała także wczoraj, ale odwiedzało je już niewielu klientów. Duży ruch był w bankach w piątek i w sobotę. Gorączka opadła, gdy stało się pewne, że po wniesieniu poprawek do ustawy podatkowej przez Senat klamka nie może zapaść już dzisiaj i do końca listopada jest jeszcze czas, aby zastanowić się, jak uratować przed opodatkowaniem dochody z oszczędności. Pracownicy we wszystkich bankach podkreślają, że nie obiecują na 100 procent skutecznej ochrony. - Nie wiadomo, jakie ostatecznie przepisy wejdą w życie - po poprawkach Senatu ustawa wraca do Sejmu - mówią bankowcy.

Każdy dzień przynosi coś nowego w grze między ministrem finansów i bankami. W piątek Bank Pekao SA dopuścił możliwość dzielenia na mniejsze porcje także małych lokat 10-letnich (wcześniej przewidywał to tylko dla kwoty co najmniej 25 tys. zł). Dzięki temu można wycofać wcześniej, zresztą bez utraty odsetek, tylko część pieniędzy.

Klienci w sobotę zakładali w bankach dużo lokat wieloletnich, ale wielu też prosiło o informacje. - Gubię się w tej całej przepychance - powiedziała nam starsza pani, która w II Oddziale PKO BP SA przymierzała się do otwarcia dwuletniej lokaty Progresja.

Metropolita lubelski abp Józef Życiński jest najbardziej aktywnym publicystą wśród polskich biskupów. Regularnie pisuje do "Plusa-Minusa", kulturalnego dodatku "Rzeczpospolitej" i jest stałym felietonistą polskiej edycji "Newsweeka". Ten nowy na rynku tygodnik umieścił nazwisko abp. Życińskiego w stopce redakcyjnej. Felietony opatrzone są zdjęciem biskupa lubelskiego wykonanym przez Wojtka Jargiło z "Gazety Wyborczej".

Święta Bożego Narodzenia tuż-tuż. Razem z autorami strony www.wigilia.pl zajmujemy się palącym problemem istnienia Świętego Mikołaja

Tydzień temu przedstawiliśmy pierwsze trzy dowody, dziś dwa kolejne i wniosek.

Przypomnijmy: autorzy strony wyliczyli, że sanie Mikołaja poruszać się muszą z prędkością 1040 km na sekundę, tzn. z 3000-krotną prędkością dźwięku, a zwykły renifer osiąga najwyżej 24 kilometry na godzinę. Kolejną istotną sprawą jest problemem ładunku sań. Zakładając, że każde dziecko nie dostanie więcej niż średniej wielkości zestaw klocków lego (ok. kilograma), to ładunek sań wyniesie 378 tysięcy ton (nie wliczając masy Mikołaja, który jest zwykle opisywany jako osoba z nadwagą). Natomiast zwykły renifer nie jest w stanie uciągnąć więcej niż 175 kg. Zakładając nawet, że "latający renifer" (czyli jeden z 300 tys. jeszcze niesklasyfikowanych gatunków) mógłby uciągnąć dziesięć razy tyle, to do pociągnięcia sań potrzeba nie osiem czy dziewięć, ale 216 tysięcy reniferów. Podnosi to masę zaprzęgu (nie wliczając masy samych sań) do ok. 410 400 ton. Jest to więcej niż czterokrotna masa transatlantyku Queen Elisabeth II. Po piąte - prędkość. Jak piszą autorzy strony "410 400 ton podróżujących z prędkością 1040 kilometrów na sekundę musi pokonać niezły opór atmosfery, tym samym renifery rozgrzeją się (podobnie jak statek kosmiczny powracający w atmosferę). Pierwsza para reniferów będzie musiała zaabsorbować energię równoważną 16,6 tryliona dżuli na sekundę. Każdy z nich...." Co to oznacza? "Cały zaprzęg reniferów wyparuje w przeciągu ok. pięciu tysięcznych sekundy. Mikołaj wystawiony zostanie w tym samym czasie na przeciążenie rzędu 17500-krotnego ciążenia ziemskiego. 120-kilogramowy Mikołaj zostanie przypchnięty przez przeciążenie do oparcia sań - z siłą ok. 20,6 miliona newtonów." Po tych żmudnych wyliczeniach autorzy strony dochodzą do wniosku: "Jeżeli św. Mikołaj kiedykolwiek udał się rozwozić prezenty, to w tej chwili jest on już martwy".

Sklep spożywczy przy al. Racławickiej. Starsze małżeństwo ogląda komplet trzech herbat, do którego w ramach promocji producent dołożył dwie korkowe podstawki pod kubek. Starszy pan zwraca się zaintrygowany do żony: - No popatrz Zosiu, jak to teraz kombinują. Do herbaty wkładki do butów dodają.

- To jest ten nowoczesny marketing, Rysiu.

Żona reżysera teatralnego Krzysztofa Babickiego o nieudanej próbie obsadzenia w roli Gustawa-Konrada Artura Żmijewskiego: - Od razu mówiłam, że to zły pomysł! Nie uda ci się ściągnąć do Lublina tego serialowego bawidamka...

Reżyser Babicki do głównie damskiej grupy słuchaczy: - Czy Artur Żmijewski nie jest waszym idolem?

1921. Drobne ogłoszenia. Fotoplastykon, Krakowskie Przedmieście 32 dziś wyświetla przecudną Wenecję.

Kotlarzy nitowników potrzeba zaraz na budowę mostu na Bystrzycy około wsi Wrotkowa. Wiadomość na miejscu u montera Sosnowskiego.

"Głos Lubelski" 19 XI 1921

1951. Na marginesie narady poświęconej twórczości artystycznej. Dyskusja, która się wywiązała po referatach stanowiła dowód, że nasi ludzie pióra jeszcze niezupełnie rozumieją zadania, jakie stają przed nimi w okresie realizacji Planu 6-letniego. Literaci jeszcze nie całkowicie pojęli sens walki, jaka się u nas toczy. Dlatego też to. Berman zaapelował do pisarzy: "Nie gardźcie piórem i słowem propagandy, wyjeżdżajcie na wieś z aktywem robotniczym i studenckim, szukajcie zbliżenia ze środowiskiem robotniczym. Kto zasklepia się w kręgu utyskujących inteligentów, ten nie rozumie istoty toczącej się walki i przemian. Dosięgnijcie waszą bronią kułaka i spekulanta, szpiega i dywersanta, amerykańskiego podżegacza i neohitlerowca."

Właśnie wyjazdy literata w teren, pobyt w spółdzielniach produkcyjnych, PGR-ach, fabrykach mają na celu zbliżenie pisarza do robotnika i chłopa. Natchnienie do powieści o tworzeniu nowego ładu nie może się rodzić za biurkiem lub w kawiarni.

"Sztandar Ludu" 18-19 XI 1951