Lubelski casting zaczął się o godz. 8 rano w sobotę. Już wtedy pierwsi spragnieni sławy uczestnicy stali pod hotelem Europa.
Godziny mijały, a kolejka wcale nie topniała. Po sześciu godzinach od początku castingu wcale nie była mniejsza niż na początku.
Wystarczyło spojrzeć na tłum czekających na casting, by nabrać przekonania, że większość potencjalnych gwiazd muzyki to nie ludzie przypadkowi. Wielu taszczyło pokaźnych rozmiarów futerały ze swoimi instrumentami.
Przed castingiem niektórzy też ćwiczyli swój repertuar
Podziwiamy samozaparcie osób, które przyszły na casting. Pogoda wprawdzie była w sobotę dobra, ale po kilku godzinach stania na dworze nie ma siły, by nie poczuć chłodu.
"Jak już będę gwiazdą, to kupię sobie takie błyskotki"
W innych miastach na castingi przychodziło po kilka tysięcy ludzi. Po zliczeniu chętnych, którzy zjawili się w Lublinie pewnie wyjdzie podobna liczba 2-3 tysięcy ludzi.
Lubelski casting był przedostatnią szansą, by dostać się do trzeciej edycji programu. Jeszcze tylko casting w Białymstoku i ktoś będzie mógł pójść w ślady...
W poprzedniej edycji Must Be The Music furorę zrobił zespół z Lublina, Eris Is My Homegirl, choć ich muzykę trudno nazwać mainstreamową. Mimo to porwali publiczność i jurorów, przegrywając dopiero w finale ze zwycięzcą show, Maciejem Czaczykiem. Może ktoś z uczestników sobotniego castingu powtórzy ich sukces, albo zajdzie jeszcze wyżej?
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze