No i stało się. W nowym tysiącleciu ludowe przysłowia nie działają. Barbara była po lodzie, święta będą pod śniegiem!
Intensywne opady śniegu dotarły na Lubelszczyznę z północnych Czech, gdzie już w piątek (21.12.2001 r.) rano ogłoszono stan klęski żywiołowej. W Lublinie zaczęło padać w sobotę nad ranem. Z przerwami sypało prawie cały dzień. Najobficiej w rejonie Zamościa i Lublina, gdzie pokrywa śnieżna wynosi już 30 cm.
Drogowcy przegrali z zimą z kretesem. W Lublinie w sobotę rano nie można było wyjechać z zasypanych śniegiem osiedlowych alejek w największych sypialniach miasta na Czechowie, Czubach i LSM. Dramatyczna sytuacja panowała na najważniejszych drogach regionu. W sobotę przed południem na krajowej "siedemnastce", między Świdnikiem a Piaskami, policja w ciągu pół godziny zanotowała trzy kolizje. Siedem innych samochodów, z powodu śliskiej nawierzchni, wpadło do rowów. - Choć toczyłem się zaledwie 40 km/h, zaczęło mi kręcić samochodem i ściągnęło do rowu. Pod śnieżną zaspą był lód - tłumaczył kierowca dostawczego lublina.
Pokonanie 90-kilometrowego odcinka drogi z Lublina do Zamościa zajmowało kierowcom pięć godzin (w normalnych warunkach godzinę). Przez godzinę nieprzejezdna był ważna droga z Lublina do Biłgoraja: w Gierniaku na ostrym podjeździe w poprzek drogi stanął ukraiński TIR. Kierowcy, którzy próbowali ominąć korek bocznymi szosami, pozakopywali się w śniegu. Z zasp musieli ich uwalniać traktorami okoliczni gospodarze.
Dramatyczna sytuacja panowała na drogach lokalnych. W sobotę nieprzejezdne były trasy z Turobina do Nowej Wsi, z Żółkiewki do Dąbia, z Kraśniczyna do Bończy i z Chełma przez Skierbieszów do Zamościa, gdzie w zaspie utknął autobus pasażerski. Większość autobusów PKS i komunikacji prywatnej miała w sobotę duże opóźnienia. Np. Polski Express przyjechał w sobotę z Warszawy do Lublina blisko godzinę po czasie.
W sobotę po południu sypać przestało, co ułatwiło zadanie drogowcom. W niedzielę padało mniej. O godz. 10 rano wszystkie drogi były już przejezdne, ale na większości tras panowały bardzo trudne warunki (lód, śnieg, zaspy). Do tego stopnia, że w rejonie Szczebrzeszyna i Gorajca, po raz pierwszy tej zimy, do walki ze śniegiem skierowano potężny pług wirnikowy. Oprócz niego na głównych drogach Lubelszczyzny pracowało 38 pługów i 40 piaskarko-solarek.
Meteorolodzy informują, że sobotnie opady śniegu to tylko przedsmak tego, co czeka nas w święta. - Śnieg zacznie padać w Wigilię wieczorem. Ma sypać przez noc i całe Boże Narodzenie. Towarzyszyć będzie temu mróz do minus ośmiu stopni i silny zachodni wiatr. A to oznacza zaspy, czyli prawdziwe kłopoty - ostrzega Marta Kieruzalska, dyżurna Dyrekcji Generalnej Dróg Publicznych oddział Wschód w Lublinie.
Wszystkie komentarze