Dostępu do miasta bronili żołnierze. Zawracali pielgrzymów. Dowódca 3. Brygady Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego: "Wykryto taktykę wroga, który starał się u żołnierzy biorących udział w akcji wzbudzić różnymi sposobami sentyment do wiary i Boga - między innymi wciskając żołnierzom krzyże do ręki".
Do Lublina z Warszawy przyjechała ekipa z gen. Romanem Romkowskim, wiceministrem bezpieczeństwa publicznego. Do pomocy dodano mu: Artura Starewicza (później bliski współpracownik Władysława Gomułki, a w latach 70. ambasador w Wielkiej Brytanii), Wiktora Kłosiewicza (potem związany z konserwatywną grupą natolińską w PZPR, po 1958 r. stracił wpływy), Włodzimierza Reczka (od 1952 r. przez ponad 20 lat odpowiednik ministra sportu).
17 lipca, w niedzielę, władze zorganizowały antykościelny wiec na placu w centrum miasta. Zakłady pracy obowiązkowo delegowały na niego pracowników. Było ponad 20 tysięcy osób. Przemówienie wygłosił Jan Izydorczyk, wiceminister administracji publicznej. Mówił o koczujących pod katedrą pielgrzymach, brudzie, burdach pijackich, propagandzie kleru, wymyślonym cudzie, wyłudzonych workach pieniędzy. Krzyczał dramatycznie: "Dlaczego zginęła Helena Rabczuk?!".
Miesiąc wcześniej w procesję Bożego Ciała w Lublinie wjechał samochód szefa lokalnego UB. Omal nie doszło do linczu. Milicja aresztowała kilkadziesiąt osób.
W tej atmosferze 17 lipca spod katedry wyruszył pochód z krzyżem na czele. Wierni szli pod siedzibę MO. Domagali się uwolnienia zatrzymanych. Skandowali: "My chcemy Boga!".
Najpierw tajniacy z MO wmieszali się w tłum. Wskazywali prowodyrów. Np. tajniak Ryszard Bugała kredą krawiecką na lewym boku i rękawie zaznaczył ślusarza w średnim wieku, bo ten krzyczał: "Ludzie, nie bądźcie słabej wiary!".
Centrum Lublina błyskawicznie otoczył kordon milicji, ORMO i wojska. W ruch poszły pałki. Zatrzymano ponad 600 osób.
"Cudacy" - jak nazywali ich milicjanci - w aresztach siedzieli nawet kilkanaście miesięcy. 8 sierpnia władze kościelne zamknęły katedrę. Księża tłumaczyli, że fronton budynku jest zrujnowany, a dalszy napływ wiernych może grozić kolejną tragedią. Stopniowo pielgrzymki się zakończyły.
Nie jest do końca jasne, ile osób stanęło przed sądem. Większość została wypuszczona bez wyroku. Księża Tadeusz Malec i Władysław Forkiewicz, wikariusze z katedry, wyszli z więzienia po roku, po interwencji prymasa kardynała Stefana Wyszyńskiego.
Skazanych zostało ponad 100 osób. Za "rozpowszechnianie fałszywych wiadomości mogących wyrządzić istotną szkodę interesom państwa polskiego", udział w nielegalnym zbiegowisku oraz zamach na funkcjonariuszy państwowych. Najczęściej zapadły wyroki od trzech miesięcy do roku więzienia. Ale były wyjątki.
Najsurowszy wyrok dostała Janina Markiewicz: - Ten kolega referent, który mi pomagał przy robieniu ulotek, był konfidentem UB. Ale tego dowiedziałam się po zatrzymaniu.
Wszystkie komentarze