Drugie co do wielkości miasto Słowenii liczy ok. 116 tys. mieszkańców. Wielkością bliżej mu zatem do Chełma i Zamościa (oba mają po ok. 67 tys. mieszkańców) niż Lublina (ok. 350 tys.).
Maribor leży nad Drawą. Rzeka nieporównywalna do Bystrzycy, wielkością bardziej przypomina Wisłę. W Mariborze można oglądać Drawę z mostu - chodnik oddzielony jest od samochodów ścieżką rowerową i wysokim krawężnikiem, więc można iść spokojnie, bez brzęczących przy uchu samochodów. Można też usiąść na schodach nabrzeża albo przy stoliku w jednej z tamtejszych kawiarni - widać wtedy nie tylko rzekę, ale i fontanny umieszczone na przęsłach mostu.
W Lublinie, niestety, rzekę trudno zauważyć.
To częste w dużych miastach zachodniej czy południowej Europy - ulice w centrum są deptakami. W Mariborze także można spokojnie włóczyć się wąskimi uliczkami albo usiąść przy stoliku na ulicy. Nawet mieszkańcy - w przeciwieństwie do naszego Starego Miasta - nie parkują pod domem. Na tych uliczkach, które wymagają czasem przejazdu samochodem, postawione są opuszczane szlabany. Nie da się zatem oszukać, że "ja tylko na chwilę".
W centrum Mariboru sporo jest placów i skwerów, na których można z przyjemnością posiedzieć.
Ten placyk znajduje się przy zabytkowej synagodze, wieży i galerii sztuki współczesnej.
Na pocieszenie dodam, że nie każdy zakątek Mariboru jest ładny. Na zdjęciu powyżej - druga część placu przy galerii sztuki.
Na takich szerokich ulicach zmieściłoby się w Lublinie mnóstwo samochodów. W Mariborze jest to deptak, który - uwaga - krzyżuje się z kolejnym deptakiem.
W Lublinie samochody stoją nawet na sztandarowym deptaku, czyli Krakowskim Przedmieściu.
W kilku miejscach w centrum Mariboru trwają remonty. Na przykład na placu, na którym nowe budynki stoją obok tych sprzed kilkudziesięciu lat. Miastu przybywa kolejny deptak.
W Lublinie, jak wiadomo, remonty się nie udają. A o placu Litewskim lepiej nie wspominać.
Wyobraźcie sobie, że katedra w mieście nie musi być oszpecona parkingiem. Może znajdować się przy placu z drzewami i fontanną. "Lecz to nie u nas, nie w naszym mieście, to gdzieś za górą, za lasem..."
Tu właściwie można by znaleźć cechę wspólną - w Lublinie też przed jednym z budynków uniwersytetu jest plac z fontanną. Może tylko gmach słoweńskiej uczelni jest w lepszym stanie.
Kolejne podobieństwo - choć tylko w nazwie. Lubelska Astoria jest bowiem zeszpecona reklamami.
Nie da się ukryć, że zamek w Mariborze jest "lepiej" położony, bo w centrum miasta.
Kino Partizan - położone tuż obok zamku, a mimo to zamknięte. Spotkał je los podobny do lubelskich kin sprzed lat - Kosmosu i Wyzwolenia.
Jeszcze jeden akcent z poprzedniej epoki. Na tyłach zamku zlokalizowany jest pomnik z czerwoną gwiazdą. Nasi radni już dawno by go usunęli! W Mariborze jednak mają ważniejsze rzeczy do roboty.
Dobry slogan, to podstawa reklamy miasta. W Lublinie nie ma słowa "love", ale na pewno coś da się z tym zrobić. "Love" lepiej wygląda na koszulce niż "miasto inspiracji".
Materiał promocyjny
Dzisiejsza gazeta (e-wydanie)
Wszystkie komentarze