We wtorek, 7 września reprezentacja Polski U-21 rozegra na Arenie Lublin drugi mecz w kwalifikacjach do turnieju finałowego mistrzostw Europy UEFA EURO U-21 2023. Rywalem Biało-Czerwonych będzie Izrael.
W drugim meczu Euro U21 reprezentacja Polski zremisowała z obrońcą tytułu Szwecją 2:2, choć przez większą część spotkania goniła wynik. Można powiedzieć, że był to szalony mecz, bo gol na wagę remisu padł w tuż przed końcem regulaminowego czasu gry z rzutu karnego. W drugim spotkaniu grupy A Anglia pokonała Słowację 2:1. W ostatnim meczu grupowym Polska spotka się 22 czerwca w Kielcach z Anglią. paw
Młodzieżowe Euro 2017 rozpoczęło się w piątek meczem na stadionie miejskim w Kielcach rozegranym pomiędzy Szwecją a Anglią. Mecz otwarcia połączony z ceremonią, odbył się jednak na Arenie Lublin. Reprezentacja Polski poniosła w nim klęskę ze Słowacją. Biało -czerwoni zagrają znowu w poniedziałek. Tym razem ze Szwecją. Reprezentacja Szwecji przyleciała do Lublina w poniedziałek. Zamieszkała w hotelu Lublinianka. Cała ekipa liczy w sumie 50 osób. Jest w niej np. kucharz. W ślad za piłkarzami ruszyli kibice. W niedzielne popołudnie w centrum miasta pełno było osób w żółtych koszulkach, którzy nierzadko poruszali się ze szwedzkimi flagami. Restauratorzy witali ich muzyką szwedzkiego zespołu Abba, na co kibice reagowali oklaskami. W Euro U21 bierze udział 12 reprezentacji. Finał odbędzie się 30 czerwca na stadionie Cracovii. md
W sobotę w południe podopieczni trenera Marcina Dorny trenowali na bocznym stadionie Areny Lublin. W poniedziałek polska reprezentacja zmierzy się ze Szwecją. Będzie to drugi mecz Polaków na Euro U-21. W pierwszym pojedynku ulegliśmy Słowacji 1:2. Spotkanie z reprezentacją Trzech Koron odbędzie się w poniedziałek 19 czerwca w na Arenie Lublin o godz. 20.45.
Od porażki rozpoczęli swój udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy reprezentanci Polski. Na inaugurację turnieju Biało-Czerwoni ulegli na Arenie Lublin Słowacji i była to porażka jak najbardziej zasłużona. Przed meczem odbyła się uroczysta ceremonia otwarcia imprezy, która ma dla Lublina szczególne znaczenie, wszak znakomicie się wpisuje w przypadające na ten rok obchody 700-lecia istnienia miasta. - Mecze otwarcia zawsze cieszą się dużym powodzeniem. To wyjątkowe widowisko będzie połączeniem kultury i sportu. Na pewno zapadanie widzom w pamięci - zapowiadał Paweł Gil, koordynator lubelskiej części Euro 2017. I rzeczywiście nasz eksportowy arbiter się nie pomylił. Ceremonia przebiegała w bardzo skondensowanej formie. Było to siedmiominutowe widowisko, w którym wzięło udział ponad 200 tancerzy, w tym członkowie słynnej grupy UDS, którzy są mistrzami świata w tańcach nowoczesnych. Do tego doszła 20-osobowa orkiestra i didżej. Ceremonia była związana z historią miasta, pojawiły się nawiązania do Sztukmistrza z Lublina, a podkład muzyczny stanowiła uwspółcześniona wersja utworu Henryka Wieniawskiego, rodowitego lublinianina. Z pewnością była to znakomita promocja miasta w Europie także pod względem artystycznym. Początek w wykonaniu Biało-Czerwonych był piorunujący. Już praktycznie pierwsza akcja przyniosła im prowadzenie. Tomasz Kędziora dośrodkował ze skrzydła, a Lipski uderzeniem głową uzyskał prowadzenie. Podrażnieni Słowacy rzucili się do odrabiania start. Gospodarze starali się zwalniać grę, lecz ta toczyła się głównie na ich połowie. Wydawało się jednak, że po kwadransie Polacy jakby się otrząsnęli z dominacji przeciwnika i zaczęli odzyskiwać animusz. Niestety wówczas zostali srogo skarceni, i w 25. minucie Martin Valjent doprowadził do wyrównania. Napór zespołu trenera Hapala nie malał i po chwili goście mogli uzyskać prowadzenie, ale Jakub Wrąbel zdołał wybić piłkę na rzut różny. W środku pola dobrze spisywał się Stanislav Lobotka, na skrzydle szarpał Jaroslav Mihalik, zresztą gracz Cracovii. Słowacy dość bezkarnie dochodzili do sytuacji strzeleckich, lecz albo brakowało im precyzji, albo na drodze stawał im polski bramkarz. Tak więc pierwsza połowa zakończyła się remisem. Tuż po przerwie mógł się powtórzyć scenariusz z początku spotkania - w sytuacji sam na sam ze słowackim golkiperem znalazł się Przemysław Frankowski, niestety ten pojedynek przegrał. Gra się jednak nadal Polakom nie układała. Na rajd ruszył Karol Linetty, mocno strzelił, lecz minimalnie spudłował. Riposta Słowaków była natychmiastowa - Polacy stracili piłkę w środku pola, przejął ją Matus Bero, ograł Jana Bednarka i zagrał do Pavla Safranka, a ten uzyskał dla zespołu gości prowadzenie. Była to 78. minuta gry. Przegraliśmy ze Słowacją 1:2. paw
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.