- Trzeba zainwestować w śmigłowce, małe samoloty i oczywiście w ludzi. Bez szybkich działań za dwa lat nie będzie czego zbierać - mówią pracownicy Straży Granicznej i wyliczają niezbędne zakupy, bez których nie są w stanie kontrolować granicy polsko-białoruskiej.
Przy newralgicznej granicy z Białorusią długi czas nie było ani jednego sprawnego samolotu i helikoptera. Brakuje pilotów i obsługi - ujawnia "Wyborcza". A kierownictwo Straży Granicznej inwestuje w drogi sprzęt, który wysyła na zagraniczne misje.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.