Sławatycze to licząca niewiele ponad tysiąc mieszkańców wieś leżąca przy samej granicy z Białorusią. Sławę od lat przynoszą temu miejscu brodacze. Są to młodzi mężczyźni - najczęściej kawalerowie, którzy nakładają specjalne stroje i przez ostatnie trzy dni grudnia paradują po ulicach, żegnając stary rok. Sama nazwa pochodzi od bardzo długich bród z lnianego włókna. Są one symbolem długiego życia, zdobytego doświadczenia i bogactwa przeżyć. Elementem stroju jest także ręcznie wykonana maska oraz wysoka, blisko metrowa czapka, którą zdobią kwiaty i wstążki wykonane z bibuły. Brodacze zakładają również długi, odwrócony futrem, barani kożuch oraz słomiane buty. Brodacze zaczepiają przechodniów, ganiają dzieci i zatrzymują samochody. Ulubione żarty to: odwracanie wycieraczek samochodowych, siadanie na kolanach, chwilowa kradzież elementów garderoby i zaczepianie młodych kobiet. Panny są brane na tzw. chocki. Polega to na objęciu drewnianym kijem i podrzucaniu wybranki. Legenda głosi, że każda panna wzięta przez brodacza na chocki ma szansę na zamążpójście w przyszłym roku.
W Lublinie trwa festiwal Re:tradycja - Jarmark Jagielloński. Wydarzenie jak co roku przyciągnęło tłumy miłośników kultury i sztuki ludowej. Na uliczkach Starego Miasta swoje wyroby prezentuje blisko 120 twórców ludowych z Litwy, Polski, Słowacji, Ukrainy i Węgier. Re:tradycja to nie tylko stragany kupieckie. To również koncerty, potańcówki, wystawy i instalacje artystyczne. Na najmłodszych czeka Podwórko Re:tradycji, czyli rodzinna przestrzeń, która pozwoli wspólnie odkryć bogactwo gier tradycyjnych.
W Poniedziałek Wielkanocny na rynek w Kazimierzu Dolnym, dokładnie o godzinie 12 wjechały wozy strażackie, z których na przechodniów polała się woda. Piękna pogoda przyciągnęła tłumy. Tradycja strażackiego śmigusa-dyngusa w Kazimierzu sięga 1906 r. Wtedy w miasteczku powstała ochotnicza straż pożarna. Początkowo strażacy z wiaderkami wody chodzili po domach i zbierali pieniądze na zakup sprzętu. Od kilkudziesięciu lat kazimierska Ochotnicza Straż Pożarna prezentuje swoje wozy bojowe na rynku i polewa tłumy spacerowiczów. W tym roku również można było wesprzeć finansowo dzielnych druhów i otrzymać w zamian pamiątkową przypinkę. Wodą oblewali się nie tylko strażacy. Tutejsza młodzież, kultywując ludową tradycję, oblewała przechadzające się po rynku młode panny. Kobiety nie pozostawały dłużne, a walka na sikawki opanowała licznie zgromadzone dzieci.
Mają długie lniane brody, na głowie noszą wysokie przystrojone kwiatami z bibuły czapki. Nakładają też baranie kożuchy, a nogi oplatają słomą. Właśnie w ten sposób brodacze ze Sławatycz przez kilka dni żegnają stary rok. Lokalna tradycja ma już ponad sto lat.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.