Pasażerowie zbyt późno dowiedzieli się, że pociąg do Świdnika nie przyjedzie. Mimo tego sami dotarli na dworzec w Lublinie, a jeden z nich zablokował skład PKP Intercity. PolRegio tłumaczy, dlaczego nie zapewniło dojazdu. A winę za późne poinformowanie zrzuca na inną kolejową spółkę.
PKP Intercity przekonuje, że drużyna konduktorska postąpiła zgodnie z przepisami. Mimo tego przeprasza pasażerów i zapowiada wyciągnięcie wniosków z sytuacji, którą opisaliśmy w poniedziałek. Nasz czytelnik z ważnego powodu zablokował odjazd składu.
Na dworcu w Lublinie Karol poprosił, żeby o chwilę opóźnić odjazd pociągu PKP Intercity do Warszawy, bo partnerka w ciąży już biegnie na peron. I zaczęły się problemy.
Za oknem 37 stopni Celsjusza. W Kielcach do Intercity "Bolko" wsiada dwóch młodych mężczyzn. Wyjmują spocone stopy ze sportowych butów. Po chwili trudny do zniesienia fetor wdziera się w każdą szczelinę wagonu. Nikt nie interweniuje, nawet konduktor.
Nasza czytelniczka podróżuje pociągami PKP Intercity relacji Rzeszów - Bydgoszcz. - Zwykle do Warszawy jedzie się bardzo wygodnie, ale ostatnio zamiast pociągów kolejarze podstawiają autobusy i trzeba czekać na przesiadkę w Kraśniku albo w Lublinie - dziwi się pani Marzena.
Pasażerowie pociągu Intercity "Lubuszanin" przeżyli koszmar. Pomimo upalnej pogody przewoźnik podstawił wagony bez klimatyzacji. PKP Intercity: - Klimatyzację posiada blisko 83 proc. naszych wagonów.
Koszmar przeżyli pasażerowie pociągu PKP "Bolko" relacji Lublin-Wrocław. Pospieszny złapał ponadtrzygodzinne opóźnienie. - Ale nie tylko o spóźnienie tu chodzi, także o traktowanie podróżnych - opowiadają "Wyborczej" pasażerowie.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.