Żołnierze Bundeswehry wraz z bateriami Patriot wracają do Niemiec. W środę, w rocznicę eksplozji rakiety w Przewodowie, zaczyna się ich wycofywanie z Polski. Proces potrwa ponad miesiąc. Znamy jego szczegóły.
Polscy biegli ustalili, że w listopadzie ubiegłego roku na Przewodów spadła ukraińska rakieta. Był to pocisk obrony powietrznej naszych wschodnich sąsiadów. W eksplozji zginęło dwóch mężczyzn.
- Od dwóch dni dzieją się tu cuda jak w Kanie Galilejskiej. Okazuje się, że jednak zrobią nam remont - mówią mieszkańcy Przewodowa, którzy od trzech miesięcy czekają na naprawę szkód spowodowanych wybuchem rakiety. O sprawie pisaliśmy w poniedziałek.
Choć od wybuchu rakiety w Przewodowie minęły już prawie trzy miesiące, część mieszkańców małej przygranicznej wsi wciąż nie może doczekać się pomocy ze strony państwa. - Zgasły światła i nikt już o nas nie pamięta - mówią właściciele zniszczonych mieszkań i budynków gospodarczych.
On czerpał przyjemność z pomagania. Nie robił tego dla poklasku, żeby ktoś go docenił. Jedna z Ukrainek, której pomógł, kiedy dowiedziała się o śmierci Bogusława, następnego dnia przyjechała z Gliwic do Przewodowa, żeby wesprzeć rodzinę.
Z niewielkiego parterowego budynku został tylko gruz, jego fragmenty przeleciały nawet 250 metrów. W ziemi straszy kilkumetrowy lej. Tak dziś wygląda suszarnia w Przewodowie, w którą uderzyła ukraińska rakieta. Byliśmy na miejscu.
- Tato, zawsze byłeś pozytywny. Troszczyłeś się o innych. Rodzina była dla ciebie najważniejsza. O sobie myślałeś na końcu - mówił we wzruszającym pożegnaniu syn zmarłego w wybuchu rakiety w Przewodowie.
Betonowa waga w suszarni zbóż w dużej mierze pochłonęła falę uderzeniową wywołaną przez rakietę. Gdyby pocisk spadł kilkanaście metrów dalej, zniszczenia mogłyby być dużo większe.
W najbliższy weekend odbędą się pogrzeby dwóch mężczyzn, którzy zginęli w wybuchu rakiety w Przewodowie. Obie uroczystości będą miały charakter państwowy.
W czwartek prezydent Andrzej Duda odwiedził Przewodów, gdzie doszło do wybuchu ukraińskiej rakiety. Mówił o reakcji Wołodymyra Zełenskiego i śledztwie w sprawie eksplozji.
- Czy Przewodów, mała popegeerowska miejscowość nieposiadająca żadnej wojskowej infrastruktury, mógłby być celem jakiegokolwiek zamierzonego ataku? To oczywiste, że nie - tłumaczy Grzegorz Drewnik, wójt gminy Dołhobyczów, gdzie we wtorek eksplodował pocisk, w wyniku czego zginęło dwóch mężczyzn.
Pogrzeb dwóch mężczyzn, którzy zginęli w wybuchu w Przewodowie, będzie miał charakter państwowy. Na razie nie jest znana jego data. W czwartek po południu w miejscowości ma być prezydent Andrzej Duda.
Byli z nami od 22 lat, od samego początku firmy. Mogę o nich mówić tylko w samych dobrych słowach. Obaj zostawili rodziny - mówi Federico Viola, wiceprezes spółki Agrocom, która zarządza gospodarstwem w Przewodowie. W wyniku eksplozji pocisku ukraińskiej obrony przeciwlotniczej zginęło tam dwóch mężczyzn.
"Zwracam się z apelem o zachowanie spokoju i wzajemnej solidarności. Podkreślam, że wszystkie służby działają w stanie podwyższonej gotowości" - napisał w środę w oświadczeniu wojewoda lubelski Lech Sprawka.
Wybuch był ogromny, aż drzwi się w sklepie otworzyły. Dziś nadal nie ma prądu w części wsi. Dyrekcja szkoły organizuje pomoc dla uczniów i ich rodziców. Od rana w Przewodowie leje deszcz, służby pracują w trudnych warunkach. Relacja dziennikarza "Wyborczej".
Potężny wybuch w Przewodowie koło Hrubieszowa. Zginęło w nim dwóch mężczyzn, pracowników miejscowego przedsiębiorstwa. Do eksplozji doszło 300 metrów od osiedla mieszkaniowego, gdzie mieszka kilkaset osób. Nasi reporterzy są na miejscu.
Oficjalnie nie wiadomo, jakie pociski spadły we wtorek na Przewodów w powiecie hrubieszowskim. W wyniku eksplozji we wsi zginęło dwóch mężczyzn. Prezydent Joe Biden sugeruje, że rakiety nie zostały wystrzelone z terytorium Rosji. W Przewodowie są reporterzy "Wyborczej".
Potężny wybuch w Przewodowie koło Hrubieszowa. Ludzie są w szoku po śmierci dwóch mieszkańców, którzy zginęli w wyniku eksplozji pocisku. Część z nich postanowiła wyjechać w głąb kraju. Nasi reporterzy pojechali na miejsce zdarzenia.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.