Tylko do jednego punktu w Lublinie mieszkańcy przynieśli już blisko siedem ton darów. Na liście najpotrzebniejszych rzeczy są m.in. szerokie łopaty, latarki i szczoteczki do zębów.
- Najważniejsze, żeby pomoc była mądra, prowadzona przez organizacje, które wiedzą, jak to robić i są w stanie określić potrzeby poszkodowanych - mówi Maciej Budka, dyrektor lubelskiego oddziału Polskiego Czerwonego Krzyża.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.