Ministra Kowalczyka z dwóch stron otoczyli rolnicy w żółtych kamizelkach. Przejechali ponad 200 km, po drodze przechytrzyli policję i ochroniarzy. - Ten nasz twór, jakoś trzeba było nazwać. Ktoś rzucił: Chłopskie Veto, inny Chłopski Bunt. Ale coś nie pasowało - opowiada Wiesław Gryn, jeden z liderów stowarzyszenia. Stanęło na Oszukanej Wsi.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.