Do 3 lat więzienia grozi 24-letniemu mężczyźnie, który na ul. Lubartowskiej w Lublinie popchnął przechodnia wprost pod nadjeżdżający autobus. Zdarzenie zarejestrowały kamery monitoringu.
Fotografie i poezja opowiedzą o historii i dzisiejszym życiu lubelskiej Jesziwy. Uroczyste otwarcie wystawy "Jesziwa - serce żydowskiego Lublina. Poezja - głos żydowskiego serca" odbędzie się w piątek o godzinie 11 w lubelskim ratuszu.
Może jakoś zachęcimy, by młodzi ludzie nie kupowali tylko przez internet albo w galeriach - mówi właścicielka jednego ze sklepów przy Lubartowskiej, który przechodzi właśnie "Kreatywne Przemiany". Projekt ratusza ma być jednym z elementów rewitalizacji dzielnicy, z której ucieka handel
Chodzi o podwórko pod adresem Lubartowska 79. Największa przemiana dotyczy komórek, w których mieszkańcy trzymają rowery i narzędzia. Ich mury pokryła biała farba, a drewniane drzwiczki - nowa bejca. Na barierkach balkonu wiszą kwiaty. Nie brakuje napisów. To pozdrowienia - nie tylko dla sąsiadów, ale i turystów odwiedzających pobliskie Jeszywas Chachmej Lublin.
Słynny przedwojenny zbiór fotografii centrum Lublina powstał, bo miasto chciało przebudować część dzielnicy. Tak uważano do tej pory. Tymczasem prawda jest zupełnie inna. Historyczne śledztwo pokazuje, że zdjęcia zostały zrobione, bo Lublin przed wojną walczył z plagą szpetnych szyldów.
140 metrów do pracy kreatywnej otwiera się właśnie w jednej z kamienic przy ul. Lubartowskiej. Można przychodzić tam malować, robić fotograficzne sesje czy po prostu popracować na komputerze.
"Cerownia artystyczna" oraz fryzjer z ul. Lubartowskiej 24 zostały wybrane do drugiej edycji "Kreatywnych przemian". Organizowane przez ratusz warsztaty mają pomóc przedsiębiorcom ze śródmieścia w walce o klientów.
Jedną z pączkarni pod takim właśnie szyldem w Kielcach prowadzi znany piosenkarz-celebryta Norbi. Sieć swoją ekspansję zaczęła od Szczecina. Lublin jest jej pierwszym miastem na ścianie wschodniej. Pączkarnie otwierają się na zasadzie franczyzy. Pomysł stworzenia takiego miejsca należy do cukiernika Tomasza Ilnickiego. Lubelski lokal znajdziemy przy Lubartowskiej 37. Szczyci się tym, że produkty wytwarzane są na miejscu. - Wyróżnia je jakość i duża różnorodność użytego do ich produkcji nadzienia, często o zaskakujących smakach - zachwala Włodzimierz Rakowski z "Naszej Pączkarni". Proces wytwarzania pączków jest całkowicie transparentny i można mu się przyglądać przez szybę z ulicy. Za jedną sztukę trzeba zapłacić 3 zł. W wersji "premium" nawet 3,5 zł. Do wyboru będziemy mieć za to kilkanaście rodzajów nadzienia, od tych klasycznych, np. z różą po nadzienie bananowe, o smaku nutelli czy rafaello.
Znany na całym świecie autor rozpraw religijnych i założyciel lubelskiej jesziwy w dokumentach, cytatach i fotografiach. W gmachu Jeszywas Chachmej Lublin otwarto muzeum prezentujące życie i działalność Majera Jehudy Szapiry.
Na razie urzędnicy na klatkach wywiesili kartki z prośbą, by lokatorzy udostępnili swoje mieszkania. Cztery zespoły kontrolerów w teren wyruszą w czwartek. Na sprawdzenie stanu budynków dają sobie miesiąc
- Panie prezydencie, my mieszkamy w kamienicy, która jest tykającą bombą - usłyszał w piątek prezydent Lublina Krzysztof Żuk od jednej z lublinianek, która musiała wrócić do swojego mieszkania zaraz po katastrofie. Władze miasta zapewniają, że gdyby było jakiekolwiek zagrożenie, nikt nie pozwoliłby na powrót lokatorów. Od poniedziałku w kamienicach ruszają specjalne kontrole.
- Najpierw był huk, a potem wszystko się zawaliło. Musiało coś wybuchnąć, bo aż wszystko wyrwało - mówi jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. Lubartowskiej. W środę w budynku zawalił się strop, a gruz przysypał przynajmniej jedną osobę. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Do zdarzenia doszło chwilę po godz. 14. W zawalonej kamienicy znajdują się aż 53 mieszkania, dlatego ratownicy dokładnie przeszukiwali gruzowisko. Szybko też ustalili, że, że wewnątrz uwięziona była przynajmniej jedna osoba - na drugim piętrze. Przez cały czas był przytomny i utrzymywał kontakt z ratownikami. - Ok. 40-letni mężczyzna miał przygnieciony nogi, więc dokładne obrażenia stwierdzą już lekarze w szpitalu. Spadła na niego znaczna ilość materiału, więc trzeba było go powolutku odgruzować, by potem móc bezpiecznie ewakuować go z budynku - mówi Tomasz Starycha, rzecznik Wojewódzkiej Komendy Straży Pożarnej. Tłumaczy też, że pustostany uległy całkowitemu zniszczeniu. - Te stropy opadły w dół, przysypując niższe kondygnacje. Nie ma kontaktu z nikim, kto mógłby jeszcze przebywać w tych pomieszczeniach, ale na pewno wszystko dokładnie przeszukamy - dodaje. Ponad 100-letni budynek jest współwłasnością miasta i osób prywatnych.
- Najpierw był huk, a potem zawaliły się ściany. Myślałam, że to jakiś wybuch - mówi jedna z mieszkanek kamienicy przy ul. Lubartowskiej 45. Wczoraj w budynku zawalił się strop, a gruz przysypał jedną osobę.
Copyright © Wyborcza sp. z o.o.